Widzew pokazał, że charakter, o którym się często mówi nie jest tylko frazesem. Piłkarze go pokazali podczas meczu z Lechem. Już sam początek spotkania był zaskakujący, ponieważ to łodzianie mieli więcej z gry. Tworzyli akcje i oddawali strzały. Już w 6 minucie mieli idealną okazję, ponieważ doprowadzili do rzutu karnego. Niestety, Jordi Sanchez nie oddał najlepszego strzału i bramkarz Kolejorza sobie z nim poradził. To nie osłabiło zapędów czerwono-biało-czerwonych. Pierwszą bramkę udało się zdobyć jeszcze przed przerwą. Zaczęło się od rajdu prawą flanką i zgraniem do środka. Tam piłkę przejął Fran Alvarez, który znalazł odpowiednią pozycję i oddał fenomenalny strzał spoza pola karnego. Bramkarz nie miał szans.
Było tak jak mówił przed meczem trener Myśliwiec – Lech jest niebezpieczny jeśli pozwoli mu się gra piłką. Widzieliśmy to w drugiej połowie kiedy to gospodarze częściej byli na połowie Widzewa. Potrafili stworzyć wiele zagrożeń, ale długo nie udawało im się znaleźć drogi do bramki. Zmieniło się to dopiero w 88 minucie. Wtedy atomowym uderzeniem popisał się Karlstrom.
Po tym wydarzeniu wydawałoby się, że najlepiej będzie bronić remisu, jednak piłkarze Widzewa nie przestali walczyć o pełną pulę. Już w 93 minucie łodzianie zadali kolejny cios. Imad Rondić wygrał pojedynek główkowy i otworzył Klimkowi drogę do bramki. Młodzieżowiec w sytuacji sam na sam z bramkarzem zachował się jak doświadczony snajper i bezbłędnie umieścił piłkę w siatce.
Widzewowi wychodziło wszystko. Dlatego w takim meczu nie mogło zabraknąć znanej cieszynki ulubieńca kibiców – Bartka Pawłowskiego. Na to nie trzeba było długo czekać. Zawodnik popisał się precyzyjnym uderzeniem i w 96 minucie ustanowił wynik spotkania.
Polecany artykuł:
Swojego zadowolenia po meczu nie krył trener Widzewa.
- Gratuluję moim piłkarzom, ponieważ bardzo dobrze podeszli do swoich obowiązków i nawet w trudnych momentach byli w stanie pocierpieć. Moja w tym głowa, żeby reagować na wydarzenia boiskowe. Dzisiejsze zmiany mogły dać sygnał do tego, aby kontrować, ponieważ uznałem, że to za wcześnie, by przez 90 minut trzymać takiego przeciwnika na jego połowie. Cieszę się, ponieważ to dla nas bardzo ważna i owocna lekcja, do tego za trzy punkty – powiedział Daniel Myśliwiec.
To była dopiero pierwsza wyjazdowa wygrana Widzewa i przy okazji pierwsza domowa porażka Lecha.