korek uliczny

i

Autor: 0532-2008/Pixabay/cc0

Korki

Łódź najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce czy najmniej? Ekspert wyjaśnia

2025-01-09 16:02

Łódź jest najbardziej zatłoczonym miastem w Polsce – tak wynika z rankingu TomTom Traffic Index. Ale konkurencyjny Inrix 2024 Global Traffic Scorecard przedstawia Łódź jako jedno z najmniej zakorkowanych miast w kraju. Zapytaliśmy eksperta, który z raportów jest bardziej wiarygodny.

TomTom Traffic Index. Łódź jest najbardziej zatłoczonym miastem w Polsce

Łódź została okrzyknięta najbardziej zatłoczonym miastem w Polsce i siódmym na świecie, po tym jak firma Tom Tom opublikowała w środę, 8 stycznia, swój coroczny raport na temat korków. Tegoroczna, 14. już edycja rankingu, objęła 500 miast w 62 krajach na 6 kontynentach. TomTom Traffic Index analizuje ruch w miastach pod kątem dwóch wskaźników. Pierwszy to poziom zatłoczenia, mierzony poprzez porównanie czasów przejazdu samochodu w godzinach szczytu i kiedy ruch jest swobodny. Z raportu wynika, że w godzinach szczytu po stolicy województwa łódzkiego jeździ się o 48 proc. dłużej niż w czasie płynnego ruchu, a łodzianie spędzają w korkach 110 godzin w ciągu roku. To właśnie w tym zestawieniu Łódź zajęła pierwsze miejsce w kraju i siódme na świecie.

Drugi wskaźnik brany pod uwagę w rankingu TomTom to średni czas przejechania dystansu wynoszącego 10 kilometrów w godzinach szczytu przez centrum miasta. Wynik: 26 minut i 6 sekund dał Łodzi trzecie miejsce w kraju. Tytuł najbardziej zakorkowanego miasta w Polsce przypadł Wrocławiowi, gdzie średni czas przejazdu wyniósł 28 minut i 56 sekund. Drugie miejsce zajął Poznań z wynikiem 27 minut i 4 sekundy.

Tymczasem według rankingu Inrix 2024 Global Traffic Scorecard, który ukazał się dzień wcześniej, Łódź jest najmniej zakorkowanym miastem w Polsce. Stolica Łódzkiego zajęła siódme miejsce na siedem analizowanych miast w Polsce, a w rankingu ogólnopolskim zajęła 122. miejsce. Twórcy zestawienia Inrix mają jednak zupełnie inną metodologię. Poziom zakorkowania mierzony jest na podstawie średniego czasu dojazdów z osiedli do centrów biznesowych. Analitycy badają łączną liczbę godzin utraconych w zatorach ulicznych w czasie godzin szczytu w porównaniu do godzin poza szczytem oraz prędkość, z jaką kierowcy pokonują ostatni odcinek trasy (tzw. last mile speed). Analitycy wyliczyli, że w Łodzi kierowcy poruszają się na ostatnim odcinku z prędkością wynoszącą 26 km/h (16 mph) i spędzają rocznie w korkach 43 godziny.

Łódź Radio ESKA Google News
Autor:

Łódź najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce czy najmniej?

Który z tych rankingów jest bardziej wiarygodny i mówi nam więcej o poziomie zatłoczenia w mieście?

- W rankingu Inrix badane są dojazdy do centrów biznesowych. Prawdopodobnie wadą przyjętej metodyki jest to, że w zależności od tego, ile wyróżni się w mieście centrów biznesowych, będzie to rzutować na wyniki. W Łodzi być może wyróżniono mało centrów biznesowych - bo jednak Łódź nie stoi tak dobrze gospodarczo jak inne duże miasta w Polsce - co mogło się przełożyć na mniejsze zatłoczenie, ale to jest oczywiście tylko domysł, bo nie wiadomo, jak to zostało szczegółowo zbadane – mówi nam dr Łukasz Zaborowski, ekspert w dziedzinie transportu i rozwoju regionalnego z Instytutu Sobieskiego. - Jeżeli chodzi o TomTom, to moją uwagę zwróciły dwa rozróżnienia. Mianowicie oddzielne wykonano badanie dla tzw. city center i dla tzw. metropolitan area. Oba obszary są definiowane w dość dziwny sposób – nie co do struktury osadniczej, tylko poprzez strefy odpowiadające za 20 proc. i 80 proc. wszystkich podróży związanych z obszarem danego miasta. Tutaj z kolei na wynik może mieć wpływ struktura przestrzenna danego miasta i obszaru metropolitarnego w zależności od tego, jak się przejazdy i dojazdy rozkładają w danej strukturze. Trzeba pamiętać, że Łódź ma inną strukturę w porównaniu do pozostałych miast Polski.

Ekspert zwraca też uwagę na sposób badania poziomu zatłoczenia w miastach przez TomTom.

- Poziom zatłoczenia jest badany jako nadwyżka czasów przejazdu ponad poziom, który jest uznawany za ruch swobodny. Jeżeli ruch swobodny jest punktem odniesienia, to wynik zatłoczenia będzie zależeć od tego, jak szybki jest ruch swobodny w danym mieście. Jeżeli w jakimś mieście ogólnie wolno się jeździ, to jak jeździ się jeszcze trochę wolniej, badanie nie pokaże dużego zakorkowania. Jeżeli natomiast po jakimś mieście się jeździ bardzo szybko, kiedy jest ruch swobodny, a później jest zakorkowanie i jeździ się znacznie wolniej - ale może to mieć taki poziom jak w pierwszym mieście, to w drugim i tak wyjdzie większe zakorkowanie – analizuje dr Zaborowski.

Kolejna rzecz, na jaką wskazuje, to znikome różnice w czasach przejazdu przedstawione w badaniu TomTom.

- Nie ma zasadniczej różnicy między Łodzią a innymi miastami w Polsce i to jest być może wniosek pozytywny, ale mam też negatywny, dla Łodzi i innych miast w Polsce. Proszę sobie zobaczyć, że na równi z Łodzią wypadają na przykład Nowy Jork, Rio de Janeiro i Stambuł, czyli metropolie, które mają po kilkanaście milionów mieszkańców. Czas przejazdu 10 kilometrów w tych metropoliach okazuje się taki sam jak w mniejszej Łodzi czy Wrocławiu – zaznacza Zaborowski i dodaje, że na zakorkowanie Łodzi duży wpływ ma rozbudowana sieć autostrad.

- Jeżeli z bardzo daleka da się do Łodzi dojechać bardzo szybko, to jak to będzie wpływać na korki w mieście? - pyta retorycznie Zaborowski - To jest skutek uboczny tego, co jest niby dla Łodzi dobrodziejstwem. Po prostu za dużo osób chce dojeżdżać do Łodzi samochodem, a nie innym środkiem transportu. Miasto jest znakomicie dostępne za pomocą autostrad i słabo dostępne za pomocą kolei. To jest przekleństwo Łodzi. Do innych dużych miast w Polsce da się dobrze dojechać koleją, a niekoniecznie tak dobrze autostradami. Łódź jest pod tym względem przypadkiem patologicznym.

Ekspert z Instytutu Sobieskiego daje także receptę na rozwiązanie problemu zatłoczenia w polskich miastach: - Polskie miasta, które w skali światowej są co najwyżej średniej wielkości, znajdują się w światowej czołówce jeżeli chodzi o stopnie zakorkowania. Wniosek jest taki, że niestety w Polsce prowadzimy głupią politykę, która w sferze deklaracji co prawda mówi, że będziemy wspierać transport publiczny, ruch pieszy, rowerowy itd., a praktyka pokazuje, że największe pieniądze wydajemy cały czas na to, żeby niby ułatwić ruch samochodowy. Problemu nie da się w ten sposób rozwiązać, ponieważ udostępnianie każdej nowej przepustowości dla samochodów, będzie skutkować tylko tym, że będzie coraz więcej samochodów w ruchu. Popyt nigdy nie zostanie zaspokojony, ponieważ w dziedzinie, jaką jest transport drogowy, mamy do czynienia z tzw. popytem ukrytym. Część ludzi w pewnym godzinach i w pewnych relacjach rezygnuje z jeżdżenia samochodem, bo są korki. Gdy tylko udostępniamy nową przepustowość drogową i nowe powierzchnie parkingowe, to popyt się natychmiast ujawnia i to zostaje bardzo szybko zapełnione. Obserwujemy to w ostatnich dziesięcioleciach w Polsce. Infrastruktura drogowa została rozbudowana w sposób niesamowity, a mamy coraz większe korki. Jedynym sposobem rozwiązania tego problemu jest postawienie na transport publiczny, który musi być uprzywilejowany, no i muszą być restrykcje dla samochodów osobowych. Taka polityka jest prowadzona w miastach zachodnioeuropejskich i widać sukcesy w tym względzie. W Polsce cały czas idziemy w złym kierunku.

Oto najbardziej zakorkowane miasta w Polsce w 2023 roku

Korki nawet w wakacje! Koszmar na ulicach Warszawy