Tragiczny wybuch przy Zielonej. Nie żyje mężczyzna, kobieta z dzieckiem cudem uszli z życiem
Sytuacja miała miejsce w sobotni wieczór, 9 listopada 2024 roku. 31-letni mężczyzna zginął w pożarze, który wybuchł w mieszkaniu na parterze kamienicy przy ulicy Zielonej 3 w Łodzi.
"Oględziny przeprowadzone na miejscu zdarzenia pozwoliły ustalić, iż do pożaru doszło w wyniku rozszczelnienia butli gazowej" – informował Paweł Jasiak z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W pożarze poszkodowana została także narzeczona zmarłego na miejscu mężczyzny oraz ich niespełna roczne dziecko. Oboje byli reanimowani na miejscu zdarzenia i trafili do szpitala.
"Tego dnia wróciliśmy do domu, ja poszłam synka usypiać, włączyliśmy piecyk gazowy, by mu nie było zimno. Synek był głodny, chciałam zrobić mu mleko, zapaliłam lampę i był wybuch. Później obudziłam się na OIOMie."
Mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone i rodzina nie ma dokąd wrócić. Obecnie kobieta, która wyszła już ze szpitala mieszka u swojego brata, w jednym pokoju na czwartym piętrze z żoną mężczyzny i małym dzieckiem. Roczny syn pani Patrycji wciąż przebywa w szpitalu w stanie ciężkim, całe szczęście widać już delikatną poprawę zdrowia chłopca.
Pomocy od miasta póki co wciąż brak, mimo wielu starań. W pomoc kobiecie i dziecku zaangażował się nie tylko brat, ale również łódzki radny, Marcin Buchali.
Ofiara tragicznego wybuchu przy Zielonej potrzebuje natychmiastowej pomocy
W czwartek, 9 stycznia, odbyło się spotkanie z panią Patrycją, jej bratem oraz radnym, którzy pod Urzędem Miasta debatowali na temat braku wsparcia ze strony miasta.
"Zadaje sobie ciągle jedno pytanie - jakie są granice braku wsparcia ze strony rządzących jeśli w naszym mieście samotna matka wychowująca dziecko z kamienicy wyłączonej z użytkowania, bez dostępu do bieżącej wody, bez dostępu do toalety. Jeżeli pani Patrycja, która dziś jest bez dachu nad głową, w zasadzie jest osobą bezdomną, która przeżyła traumatyczne wydarzenie, nie otrzymuje pomocy, to chcę zapytać rządzących Łodzią - kto zasługuje z mieszkańców Łodzi na taką pomoc? Szybką pomoc, która jest przynajmniej w przypadku pani Patrycji, niezbędna. Jestem bardzo poruszony, bo nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tej pomocy nie ma w takiej sytuacji? Jakie są granice?" - mówi Marcin Buchali.
"Wystąpiliśmy z zapytaniem 3 tygodnie temu do pani prezydent Hanny Zdanowskiej, była interpelacja z prośbą, by wtedy, gdy pani Patrycja wyjdzie ze szpitala, mogła znaleźć mieszkanie z zasobu komunalnego czy mieszkanie socjalne, które byłoby dostosowane do potrzeb pani Patrycji, bo porusza się też o wózku. Rozmawiałem z Zarządem Lokali Miejskich, pan Mariusz był również na spotkaniu z jednym z dyrektorów Departamentu Mieszkalnictwa. Ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. A tu potrzeba naprawdę szybkiej pomocy" - wyjaśnia radny.
"Ja nawet nie pamiętam tego dnia pożaru, nic nie pamiętam, mój brat mi wszystko opowiedział, ja się obudziłam na OIOMie i nie wiedziałam co się stało. Teraz gdyby nie brat, ja bym wylądowała na ulicy. Nie wiem co bym zrobiła. Ja po prostu chce nie bać się co zrobię z dzieckiem, gdy wypiszą je ze szpitala, po prostu chce mieć dokąd wracać. (...) Straciłam wszystko, rzeczy nie są ważne, najważniejsze, że straciłam większość mojej rodziny. Teraz walczymy, by mój synek żył, jest w śpiączce, rokowania nie są najlepsze, ale widzimy w jego gestach poprawę." - mówi zrozpaczona pani Patrycja.
"Nikomu nie życzę, by znalazł się w takiej sytuacji jak ja. Tyle co ja przeżyłam i po operacji i teraz, jak patrzę na moje dziecko...Każdy kto ma dziecko mnie zrozumie i nie chciałby patrzeć na swoje dziecko, które cierpi i leży cały czas w szpitalu." - dodaje kobieta.
Pani Patrycja z dzieckiem nie ma się gdzie podziać po tragicznym pożarze. Co na to Urząd Miasta?
Co na to wszystko mówią rządzący? Kiedy pani Patrycja w końcu otrzyma niezbędną pomoc?
"Zarząd Lokali Miejskich jest w stałym kontakcie i z samą poszkodowaną i jej bratem. Są uczynione starania, by znaleźć mieszkanie dla poszkodowanej i dziecka. Robimy wszystko co w naszej mocy. Zarząd Lokali Miejskich stara się znaleźć mieszkanie, aby pomóc. Przypomnę jednak, że wybuch kamienicy, jak i sama kamienica nie należała do zasobów Lokali Miejskich więc robimy głęboki ukłon, by pani pomóc. Interpelacja radnego została wydana 3 stycznia przez pana prezydenta Wieczorka i on również bierze pod uwagę to, by pomóc poszkodowanej" - wyjaśnia Jacek Tokarczyk z łódzkiego magistratu.
"A ponieważ był to zasób prywatny, w tym przypadku mieszkanie komunalne nie przysługuje, jednak my staramy się pomóc tej osobie. Natomiast zarząd czekał z podjęciem decyzji do momentu, aż poszkodowana opuści szpital. Teraz wiemy, że pani jest już w mieszkaniu swojej rodziny, a więc mamy możliwość podjąć negocjację z osobą poszkodowaną." - dodaje.