Tragedia przy Zielonej. W pożarze zginął mężczyzna, kobieta i dziecko cudem przeżyli
Sytuacja miała miejsce w sobotni wieczór, 9 listopada 2024 roku. 31-letni mężczyzna zginął w pożarze, który wybuchł w mieszkaniu na parterze kamienicy przy ulicy Zielonej 3 w Łodzi.
"Oględziny przeprowadzone na miejscu zdarzenia pozwoliły ustalić, iż do pożaru doszło w wyniku rozszczelnienia butli gazowej" – informował Paweł Jasiak z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W pożarze poszkodowani zostali też 30-letnia kobieta i niespełna roczne dziecko. Oboje byli reanimowani na miejscu zdarzenia i trafili do szpitala.
Ofiary pożaru nie mają dokąd wrócić. Pomocną dłoń wyciągnął łódzki radny
Mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone, ponadto z pewnością przebywanie w nim byłoby dla kobiety bardzo wykańczające psychiczne. Jednak gdzieś partnerka tragicznie zmarłego 31-latka musi wrócić. W szpitalu, wciąż w bardzo ciężkim stanie, przebywa synek pary.
By pomóc kobiecie, w internecie pojawiła się zbiórka pieniędzy, którą zorganizował jej brat.
"Każda, nawet najmniejsza pomoc, ma ogromne znaczenie. Wasze wsparcie pozwoli mojej siostrze i jej dziecku wrócić do życia, które przynajmniej częściowo będzie mogło być normalne. (...). W tej trudnej chwili każda pomoc jest na wagę złota" - napisał na stronie zbiórki Mariusz Baranowski.
W pomoc zaangażował się także łódzki radny, Marcin Buchali, który szuka nowego lokum dla pani Patrycji, ale także pomocy psychologicznej.
"Pare dni temu pan Mariusz, brat poszkodowanej, zgłosił się do mnie o pomoc w tej trudniej sytuacji, ponieważ od kilku dni pani Patrycja jest już na miejscu i nie ma się gdzie podziać. Nie ma mieszkania, bo spłonęło, nie ma narzeczonego, dziecko jest w stanie tragicznym. Dlatego trzeba stanąć na głowie żeby pomóc" - powiedział nam radny.
"Skierowałem interpelację do pani Prezydent z prośbą o to, by pochyliła się nad prośbą pana Mariusza i znalazła jakieś nowe lokum komunalne dla pani Patrycji, i miejmy nadzieję - również dla jej dziecka. O to się modlimy, o to trzymamy kciuki. Ale dziś potrzebuje jakiegoś lokum, by stanąć na nogi. Potrzebuje też pomocy psychologicznej. Obiecałem, że w tej sprawie również pomogę. Czekamy na odpowiedź. Kontaktował się ze mną przedstawiciel Zarządu Lokali Miejskich, pytając o tę sprawę. Wiem, że dziś też pan Mariusz miał spotkanie w łódzkim magistracie. Mam nadzieję, że wszystko jest na dobrej drodze." - dodaje Marcin Buchali.