Martwy pies, szczeniak na granicy życia. Sąsiedzi zareagowali
Do tragedii doszło 21 lipca 2025 roku w jednym z bloków w Nakielnicy w gminie Aleksandrów Łódzki. Mieszkańcy, zaniepokojeni intensywnym odorem wydobywającym się z mieszkania na parterze, wezwali służby. Dzięki matce lokatorki, która miała klucze, policja dostała się do środka. To, co zobaczyli funkcjonariusze, było wstrząsające.
W mieszkaniu panował brud, podłogę pokrywały odchody, a wśród nich leżało martwe ciało dorosłego psa. Obok – skrajnie wychudzony, przerażony szczeniak, który jakimś cudem jeszcze żył. Oba zwierzęta zostały pozostawione same sobie na czas wakacyjnego wyjazdu właścicielki.
Sprawa poruszyła Katarzynę Rezler, pełnomocnik burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego ds. zwierząt, która od lat walczy o prawa zwierząt.
– „Dziś znowu serce mi pękło. […] Zgasła sama, za drzwiami, za którymi nikt nie usłyszał jej cierpienia” – napisała na Facebooku Sos Zwierz Aleksandrów Łódzki.
„Ludzie potrafią być tak okrutni i bezkarni”
Rezler w emocjonalnym wpisie nie kryła rozgoryczenia systemem, który jej zdaniem nie działa:
– „Boli, że prawo w tym kraju jest martwe, a organy ścigania rozkładają ręce […] Boli mnie, że sądy wydają wyroki, które są śmieszną kpiną – bo co to za kara, gdy recydywista dalej może mieć zwierzęta”.
Zapowiedziała, że zrobi wszystko, by uratowany szczeniak już nigdy nie zaznał przemocy. „Patrząc w oczy przerażonego szczeniaka, obiecuję mu jedno – zrobię wszystko, żeby już nigdy nikt nie zrobił mu krzywdy” – dodała.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Zgierzu.
– „Przedstawiono jej zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami, poprzez niezapewnienie im odpowiedniej ilości pokarmu i wody, czego następstwem była śmierć jednego z psów, trwa jej przesłuchanie” – poinformował tvn24.pl prokurator Janusz Tomczak, szef zgierskiej prokuratury.