Za nami hit wiosny w 1. Lidze. ŁKS na swoim stadionie przywitał Wisłę Kraków. Jednak nie można w tym przypadku mówić o gościnności, ponieważ wiślacy musieli wrócić do małopolski z niczym.
W tym meczu mieliśmy wiele emocji i wysoki poziom sportowy jak na drugą klasę rozgrywkową. Mogliśmy zobaczyć dużo akcji pod jedną i drugą bramką. Najważniejsze dla piłkarskiego widowiska są jednak bramki, a tych padło aż 5! O jedną więcej strzelili łodzianie ostatecznie wygrywając 3:2.
- Mieliśmy trudne momenty, ale piłkarze zrobili wiele, żeby zdobyć dziś trzy punkty. Dużo nas to kosztowało. Wisła ma naprawdę dobry zespół, pokazała to kolejny raz. Zrobiliśmy mały krok do realizacji celu, ale walka trwa dalej. […] Myślę, że kluczowym momentem był gol, który zdobyliśmy przed przerwą na 2:2. Pomógł zachować wiarę. […] Nie chcę dopuścić do sytuacji, w której poczujemy się zbyt pewni siebie. Dopóki matematycznie jeszcze nic nie jest pewne, należy zachować czujność – powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Polecany artykuł:
Przed meczem szanse były bardzo wyrównane. Wisła w rundzie wiosennej radzi sobie naprawdę dobrze i wielu piłkarskich kibiców widziało szanse zespołu w tym meczu.
- Byliśmy świadkami bardzo emocjonującego spotkania, które jak na pierwszą ligę, stało na wysokim poziomie. Oczywiście żałujemy wyniku, ale jestem zadowolony z postawy mojego zespołu. Punktem newralgicznym meczu był rzut karny dla ŁKS-u. Jestem ciekawy, jak potoczyłby się ten mecz, gdybyśmy utrzymali do przerwy prowadzenie. Zbyt łatwo straciliśmy trzy bramki – po meczu mówił Radosław Sobolewski, trener Wisły Kraków.
Polecany artykuł:
O wyjątkowości meczu może świadczyć wielka mobilizacja kibiców. Już kilka dni przed spotkaniem nie dało się kupić biletów. O randze tego wydarzenia mówili też piłkarze.
- Wiedzieliśmy o co gramy i bardzo się cieszymy, że udało się wygrać. Nie trzeba nas było mobilizować. To był wyjątkowy wieczór, pełne trybuny, świetna atmosfera. Pierwsza połowa dla Wisły. Po przerwie zagraliśmy lepiej. Byliśmy solidniejsi, tworzyliśmy lepszy team – powiedział Mateusz Kowalczyk, autor pierwszego gola dla ŁKS-u.