Do tej pory końcówka sezonu dla kibiców Widzewa układała się dobrze. Mimo różnych wyników piłkarze zapewnili klubowi pewne utrzymanie w Ekstraklasie. Ale trzy kolejki przed końcem rozgrywek do kibiców dotarła bardzo przykra wiadomość. Bartłomiej Pawłowski, kapitan Widzewa, nie był w stanie dokończyć treningu przez problemy ze zdrowiem.
Klub poinformował, że zawodnik podczas treningu zerwał więzadło krzyżowe ACL. To bardzo poważna kontuzja, która wymaga operacji i późniejszej rehabilitacji. Lekarze wstępnie ocenili, że przerwa od gry może potrwać od sześciu do ośmiu miesięcy. Jeśli spełniłby się najczarniejszy scenariusz, to Pawłowski może powrócić do ligowych zmagań dopiero po przyszłej zimowej przerwie - w lutym 2025 roku.
Pawłowski zapewnia, że się nie podda i będzie walczył o jak najszybszy powrót do zdrowia.
Kibice zaczęli podejrzewać, że uraz może być efektem ostatniego meczu z Wartą Poznań. Wtedy piłkarz sygnalizował problemy z nogą i interweniować musiał sztab medyczny Widzewa. Zawodnik na chwilę zszedł z boiska, ale po chwili na nie wrócił i dokończył mecz. Jednak, przedstawiciele klubu twierdzą, że sytuacja z meczu i kontuzja podczas treningu nie mają ze sobą związku.