Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie zachowania funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim po tragicznym wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Jak poinformował Onet, zdaniem prokuratury policjanci dopełnili służbowych procedur.
Wątpliwości co do zachowania policjantów pojawiły się tuż po wypadku, do którego doszło 16 września 2023 roku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Samochód, którym jechała trzyosobowa rodzina, uderzył w barierki i stanął w ogniu. W płomieniach zginęli rodzice wraz z 5-letnim synem. Chwilę wcześniej w ich samochód uderzyło poruszające się z bardzo dużą prędkością BMW. Kierowca BMW – 32-letni Sebastian M. - nie został zatrzymany, co w konsekwencji umożliwiło mu opuszczenie kraju. Kontrowersje wzbudził też komunikat opublikowany przez piotrkowską policję tuż po wypadku, w którym zabrakło informacji, że w zdarzeniu uczestniczyło również BMW - mimo że na miejscu wypadku zastano dwa rozbite samochody.
Niejasnych zachowań funkcjonariuszy miało być jednak więcej. „Rzeczpospolita” dotarła do informacji, z których wynikało, że po wypadku powstały dwie policyjne notatki. Pierwsza notatka sporządzona na miejscu wypadku wskazywał na udział w zdarzeniu kierowcy BMW. Druga notatka, sporządzona rzekomo przez wysokiego oficera policji, miała przedstawiać ona wersję bardzo zbieżną z zeznaniami kierowcy BMW, choć powstała przed jego przesłuchaniem.
O tym, że śledczy popełnili błąd nie zatrzymując Sebastiana M. przekonany jest były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, insp. Marek Dyjasz.
- Powinno dojść do zatrzymania Sebastiana M. w miejscu wypadku i zastosowania tymczasowego aresztu - ocenił w niedawnym wywiadzie dla PAP insp. Marek Dyjasz.
Były dyrektor Biura Kryminalnego KGP podkreśla, że na samochodzie sprawcy były fragmenty lakieru z samochodu, w który uderzył, zeznania świadków świadczyły o jego winie, a w internecie opublikowane były filmy z „szaleńczej jazdy” kierowcy BMW. W jego ocenie, pozwalało to policjantom na zatrzymanie Sebastiana M. na 48 godzin, a prokurator na bazie szczątkowych materiałów był w stanie uargumentować przed sądem zastosowanie tymczasowego aresztu.
Jak przypomina Onet, prowadzone przez warszawską prokuraturę postępowanie toczyło się w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez piotrkowskich policjantów „w celu uzyskania korzyści osobistej polegającej na uniknięciu odpowiedzialności karnej przez sprawcę wypadku drogowego”. Obecni na miejscu wypadku policjanci zostali przesłuchani, sprawdzono też ich powiązania rodzinne z uczestnikami wypadku. Ostatecznie prokuratorzy nie dopatrzyli się nieprawidłowości i umorzyli postępowanie.
Podejrzewany o spowodowanie wypadku Sebastian M. przebywa obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie oczekuje na ekstradycję do Polski.