Śmierć na wodzie. W tle wątpliwości co do winy i kary
Do tragicznego wypadku doszło 13 sierpnia 2023 r. na Zalewie Sulejowskim w województwie łódzkim. Dwie 15-letnie dziewczynki, Maja i Julia, zderzyły się na skuterze wodnym z motorówką, którą kierował 59-letni mieszkaniec Tarnowskich Gór. Na pokładzie łodzi przebywały jego córki w wieku 15 i 18 lat. O zdarzeniu informuje Super Express.
Choć sternik – według relacji – wysyłał sygnały świetlne i próbował zatrzymać łódź, dziewczynki uderzyły w burtę. Obie miały uprawnienia do prowadzenia skutera i kamizelki ratunkowe. Początkowo przeżyły zderzenie, ale zmarły dwa dni później w wyniku odniesionych obrażeń.
Prokuratura chciała kary w zawieszeniu. Sąd był znacznie surowszy
Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Mazowieckim oskarżyła sternika o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym i spowodowanie śmiertelnego wypadku. Wnioskowała o karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
Sąd orzekł jednak znacznie surowszy wyrok – trzy lata bezwzględnego więzienia. To rozstrzygnięcie nie jest prawomocne i już wzbudziło wątpliwości, także po stronie oskarżyciela publicznego.

Decyzja o apelacji jeszcze przed śledczymi
Prokuratura wystąpiła do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku. Jak zapowiada rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, Dorota Mrówczyńska, dopiero po zapoznaniu się z jego treścią zapadnie decyzja o ewentualnym wniesieniu apelacji.
– Wystąpiliśmy do sądu o uzasadnienie wyroku i po zapoznaniu się z nim zapadnie decyzja co dalej. Powinno ono do nas trafić w ciągu miesiąca, choć sąd może też przedłużyć całą procedurę – od tego momentu mamy 14 dni na złożenie odwołania. Na razie czekamy – poinformowała Mrówczyńska w rozmowie z „Super Expressem”.
Apelację od wyroku zapowiadała już wcześniej także obrona 59-latka.