Tortury w izbie wytrzeźwień w Łodzi? Szokujący raport. Miasto: "Zarzuty są nieprawdziwe"

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur opublikował wstrząsający raport dotyczący zakładu diagnostyczno-obserwacyjnego w Łodzi. Dokument opisuje przypadki znęcania się, przemocy i poniżania pacjentów. Urząd miasta kategorycznie zaprzecza oskarżeniom, a sprawą już zajęła się prokuratura.

  • Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur ujawnia szokujące przypadki znęcania się nad pacjentami w łódzkiej izbie wytrzeźwień.
  • Raport opisuje m.in. bicie, poniżanie i wymuszoną nagość, ale miasto kategorycznie zaprzecza zarzutom.
  • Sprawą zajęła się prokuratura – jakie konsekwencje czekają winnych i co jeszcze ujawni śledztwo?

Raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (KMPT) rzuca bardzo poważne oskarżenia na funkcjonowanie izby wytrzeźwień w Łodzi. Delegacja KMPT, która przeprowadziła rewizytację placówki 3 marca 2025 roku, wyraziła „głębokie zaniepokojenie” sytuacją. Zdaniem autorów raportu, skala nieprawidłowości wymaga pilnych działań naprawczych.

Co działo się w łódzkiej izbie wytrzeźwień?

Wnioski płynące z analizy nagrań monitoringu są druzgocące. Raport wskazuje na znęcanie się, stosowanie przemocy fizycznej, zastraszanie i upokarzanie pacjentów przez personel Izby oraz funkcjonariuszy policji. Wśród opisanych zachowań znalazły się m.in. bicie, pchanie, uderzanie pacjentem o ścianę, szarpanie, wykręcanie rąk, a nawet wciskanie głowy w materac.

KMPT zwraca również uwagę na praktykę wymuszonej nagości. Pacjenci mieli być rozbierani do naga na korytarzu, w zasięgu kamer i wzroku osób postronnych. W jednym z udokumentowanych przypadków osoba była pozostawiona nago przez 12 godzin i 40 minut.

Poważne zastrzeżenia autorów raportu budzi też zmuszanie pacjentów do załatwiania potrzeb fizjologicznych w całkowicie niezabudowanych kącikach sanitarnych, co uznano za poniżające traktowanie i istotny czynnik ryzyka przemocy seksualnej.

Raport wskazuje także na niewłaściwe stosowanie przymusu bezpośredniego, który miał być używany rutynowo i z powodów nieznajdujących odzwierciedlenia w przepisach.

Cały raport udostępniony został na stronie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Łódź Radio ESKA Google News

"Personel stosował się do przepisów prawa"

Urząd Miasta Łodzi, któremu podlega placówka, kategorycznie odrzuca oskarżenia i staje w obronie pracowników.

- W odniesieniu do zarzutów wskazanych w raporcie, pragniemy podkreślić, że są one nieprawdziwe i nie odzwierciedlają standardów stosowanych w zakładzie diagnostyczno-obserwacyjnym w Łodzi - mówi rzecznik prezydent Łodzi, Jacek Tokarczyk. - Dyrekcja zakładu będzie odwoływać się od raportu do Rzecznika Praw Obywatelskich. Podjęte działania miały na celu wyłącznie zapewnienie bezpieczeństwa oraz ochronę zdrowia publicznego. Personel placówki działał w granicach prawa.

Urząd miasta staje murem za pracownikami placówki.

- Miasto stanowczo sprzeciwia się utożsamianiu działań wynikających z obowiązujących procedur i przepisów prawa z torturami - zaznacza rzecznik. - Takie określenia są krzywdzące wobec pracowników, którzy codziennie mierzą się z trudnymi i niebezpiecznymi sytuacjami, ratując życie i zdrowie osób doprowadzanych do placówki. Zdaniem miasta nie było przykładów znęcania się psychicznego czy fizycznego nad pacjentami. Absolutnie nie, personel placówki stosował się do przepisów prawa, takich jak wszystkie tego typu placówki w Polsce.

Sprawą zajęła się prokuratura

Niezależnie od stanowiska miasta, sprawa trafiła do organów ścigania. Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła śledztwo w sprawie możliwego znęcania się nad pacjentami. Jak informuje prokurator Paweł Jasiak, pracownikom, którym zostaną udowodnione czyny, mogą grozić surowe kary.

Prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące przestępstwa, które penalizuje znęcanie się nad osobą pozbawioną wolności, co zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat pięciu. Jeżeli natomiast w ramach opisywanych zdarzeń doszło do działania ze szczególnym okrucieństwem, kara ustawowo zaostrzona jest do lat 10.

Byliśmy w izbie wytrzeźwień na Kolskiej w Warszawie. „Dajemy im 24 godzin na wytrzeźwienie”