Szpitale w Łowiczu i Brzezinach wstrzymały przyjęcia pacjentów
Szpitale w Łowiczu i Brzezinach wstrzymały przyjmowanie pacjentów na oddziałach wewnętrznych. Przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia.
- Pacjentów, którzy są w stanie stabilnym przekierowujemy do sąsiednich placówek – informuje dyrektor szpitala w Łowiczu, Urszula Kapusta Tymoschuk. - Wszystkie przypadki zagrożenia życia są u nas przyjmowane.
Póki co, przyjęcia na oddziały wewnętrzne szpitali w Łowiczu i Brzezinach wstrzymane są do połowy września. Powodem są braki kadrowe i brak lekarzy.
"Czasowe wstrzymanie działania oddziału internistycznego w naszym szpitalu było konieczne z powodu braku odpowiedniej liczby lekarzy internistów - czytamy w komunikacie Szpitala Specjalistycznego w Brzezinach. - Problemy kadrowe narastały od ponad roku, począwszy od absencji chorobowej jednego z lekarzy specjalistów. Od tego czasu podejmowaliśmy intensywne działania w celu uzupełnienia braków kadrowych, publikując ogłoszenia na stronie internetowej szpitala oraz na portalach społecznościowych zrzeszających lekarzy i portalach rynku pracy. Podpisaliśmy również umowy z firmami rekrutacyjnymi specjalizującymi się w zatrudnianiu pracowników medycznych. Dyrektor medyczny oraz zarząd naszego szpitala osobiście zaangażowali się w poszukiwanie lekarzy specjalistów. Niestety, w ostatnim czasie zrezygnował kolejny lekarz specjalista."
Lekarzy brakuje też w Łodzi
Lekarzy internistów brakuje również w szpitalach w Łodzi, ale oddziały na razie nie wstrzymują przyjmowania pacjentów.
- Każda klinika chętnie zatrudniłaby lekarzy, natomiast po prostu lekarzy na rynku nie ma - przyznaje rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Adam Czerwiński.
Podobnie wypowiada się Julia Ścigała ze Szpitala im. Kopernika w Łodzi.
- Jesteśmy otwarci, by zatrudnić dodatkowych lekarzy chorób wewnętrznych, neurologów, a także lekarzy z odpowiednią specjalizacją – stwierdza rzeczniczka łódzkiego szpitala.
Brak lekarzy to problem systemowy
Braki kadrowe, zwłaszcza internistów, to problem coraz bardziej dokuczliwy w szpitalach w całej Polsce. Z raportu Departamentu Analiz i Strategii Ministerstwa Zdrowia wynika, że do 2028 roku w Polsce będzie brakować 2471 internistów. Zdaniem prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi, problem ten widoczny jest zwłaszcza na prowincji.
- O ile w samym mieście - z racji ogromnego Uniwersytetu Medycznego i faktu, że w oddziałach internistycznych są również rezydenci, którzy się dopiero uczą - tych niedoborów aż tak bardzo nie widać, o tyle w szpitalach powiatowych ten problem narasta i to narasta niejednokrotnie w sposób dramatyczny, co widać w tej chwili w Brzezinach i Łowiczu – mówi dr Paweł Czekalski.
Lekarzy internistów brakuje także dlatego, że - zdaniem rzecznika OIL - interna to trudna specjalizacja, która wymaga bardzo dużo samozaparcia.
- W poczuciu społecznym lekarz internista to taki, co pracuje „na rejonie” i wypisuje skierowania, ewentualnie może wypisać jakiś prosty antybiotyk – zauważa Paweł Czekalski. - A to jest nieprawda. To pogląd ogromnie krzywdzący, dlatego że internista to jest taki specjalista, który zna 5 podstawowych dziedzin medycyny, czyli i kardiologię, i pulmonologię, i nefrologię, i diabetologię, i gastrologię. Potrafi to wszystko zebrać, połączyć w całość i leczyć pacjenta w sposób prawie że interdyscyplinarny. Stąd mówi się w świecie lekarskim, że interna to jest królowa medycyny.
Jak zatem nakłonić przyszłych lekarzy do wyboru tej właśnie specjalizacji i pracy na prowincji? Rzecznik łódzkiej OIL uważa, że sprawy nie rozwiążą większe pieniądze dla lekarzy, a konieczne są głębsze zmiany systemowe.
- W tej chwili stawki proponowane dla lekarzy internistów są bardzo wysokie – tłumaczy dr Paweł Czekalski. - Ale tu nie tylko chodzi o stawki, nie tylko chodzi o finanse, ale chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo leczenia. Bezpieczeństwo zarówno dla pacjenta, jak i dla lekarza. Musi być odpowiednie zaplecze, musi być odpowiednia organizacja szpitala. To wszystko razem się łączy, więc tu chyba musimy popracować nad rozwiązaniami systemowymi, bo takie jednorazowe łatanie dziury, to jest po prostu tylko i wyłącznie łatanie dziury, nic więcej.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele szpitala w Brzezinach.
"Warunki finansowe oferowane naszym specjalistom są bardzo konkurencyjne, jednak mimo to nie wpłynęły na zwiększenie liczby kandydatów na stanowiska lekarzy specjalistów - czytamy w komunikacie szpitala w Brzezinach. - Wielu z nich decyduje się niestety na odejście z oddziałów na rzecz poradni ambulatoryjnych lub poradni Podstawowej Opieki Zdrowotnej, bowiem tam praca jest lżejsza, mniej obciążająca. Naszym zdaniem bez rozwiązań systemowych problem braku lekarzy, zwłaszcza w najbardziej obciążonych intensywnością pracy dziedzinach, będzie tylko narastał".