Robert Lewandowski zdobył wyższe wykształcenie w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie, gdzie w 2017 roku obronił pracę licencjacką, a 3 lata później - pracę magisterską. Choć zdobycie obu dyplomów zajęło mu łącznie 13 lat, ich wiarygodności nikt nie kwestionuje.
Inaczej przedstawia się sprawa z dyplomami z pedagogiki, które kapitan reprezentacji Polski uzyskał w nieistniejącej już Wyższej Szkoły Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi (pod tym samym adresem od lat działa Uczelnia Nauk Społecznych). Jak poinformował Onet, kanclerzem uczelni, na której Lewandowski miał uzyskać licencjat, był Zbigniew D., zatrzymany później pod zarzutem handlu dyplomami. Zbigniew D. był też wykładowcą na UNS, a rektorem tej uczelni został jego syn. Prawidłowość zdobycia dyplomów przez piłkarza podważyła publicznie wykładowczyni łódzkiej uczelni, która twierdzi, że nie przypomina sobie Lewandowskiego, choć ten miał zdać u niej dwa egzaminy.
Uczelnia Nauk Społecznych wstrzymuje się od komentarzy w tej sprawie, powołując się na ochronę danych osobowych swoich absolwentów oraz toczące się postępowanie przeciwko byłym pracownikom uczelni. Podkreśla jednocześnie, że Zbigniew D. „nie jest pracownikiem UNS i w żaden sposób nie jest związany z uczelnią”.
„Mamy nadzieję, że osoby podejrzane o podejmowanie działań naruszających przepisy prawa czy dobre obyczaje akademickie, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności” – czytamy w oświadczeniu łódzkiej uczelni.
Od komentarzy wstrzymuje się też Robert Lewandowski, a jego prawnik w oświadczeniu przesłanym Onetowi stwierdził, że piłkarz nie ma w tej sprawie nic do ukrycia i w uzgodnionym terminie odpowie na wszystkie pytania stosownych organów.
Do sprawy związanej z wykształceniem Roberta Lewandowskiego odniósł się w ostatnim czasie jego kolega z reprezentacji Wojciech Szczęsny. Kwestia ta została poruszona w prowadzonym przez Kubę Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego podcaście „Wojewódzki&Kędzierski”, którego gościem był Szczęsny. Bramkarz przyznał, że nie rozmawiał o tej sprawie z Lewandowskim, ale nie wierzy w winę swojego kolegi.
- Nie wierzę i byłbym bardzo zdziwiony, jakby okazało się, że jest to prawdą – powiedział Wojciech Szczęsny. - Nie pasuje mi to do charakteru (...). Nie rozumiem, po co Robert musiałby drugi tytuł magistra robić (...). Po co Robertowi Lewandowskiemu pedagogika? (...) To jest Robert Lewandowski. Takie rzeczy zawsze wypłyną, a Robert jest człowiekiem, który bardzo dba o swój wizerunek. A to byłaby naprawdę duża zadra.