Do makabrycznego morderstwa doszło w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego w Łodzi. Jego ofiarą padł 50-letni Andrzej P., który mieszkał samotnie w jednym z lokali. Od połowy grudnia przebywał u niego także 29-letni bezdomny. Obaj mężczyźni, zaopatrzywszy się wcześniej w szampany i piwa, wspólnie spędzali noc sylwestrową.
- Jak wynika z wyjaśnień podejrzanego, on sam wypił jedynie niewielką ilość szampana. Ok. godz. 1 w nocy zaatakował 50-latka, gdy ten spokojnie siedział na łóżku - relacjonował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
29-latek nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zaatakował starszego mężczyznę. Jak twierdził, początkowo dusił swoją ofiarę, ale już po chwili stał się dużo bardziej brutalny. Chwycił nóż i zaczął go wbijać 50-latkowi w klatkę piersiową, brzuch, gardło, twarz i głowę z taką siłą, że złamał ostrze. W sumie zadał swojej ofierze ponad 30 ciosów. Na tym jednak nie poprzestał. Roztrzaskał na głowie starszego mężczyzny butelkę od szampana, skakał po jego ciele, wlewał mu wosk do gardła, a następnie wyciągnął jego wnętrzności i wyrwał język.
To nie był jednak koniec okrucieństwa. Bartosz K. przyznał, że chciał wyciąć 50-latkowi serce i wątrobę, które zamierzał ugotować i zjeść. Do tego jednak nie doszło. Na koniec 29-latek oblał zwłoki łatwopalną substancją, podpalił je i uciekł z mieszkania.
Jak się okazało w trakcie śledztwa, Bartosz K. był już wcześniej karany m.in. za atak na kontrolera MPK.
- Twierdzi, że jest uzależniony od internetu – przekazał Krzysztof Kopania.
29-letni Bartosz K. został oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i znieważenie zwłok, za co grozi mu dożywotnie więzienie. Proces mężczyzny rozpoczął się w poniedziałek (11 grudnia) przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Ze względu na okrucieństwo zbrodni, zarówno obrońca oskarżonego, jak i prokurator chcieli utajnienia procesu. Nie zgodził się na to sędzia Adam Karowicz.
Podczas pierwszej rozprawy oskarżony przyznał się do winy, ale odmówił składania zeznań.