Z wytycznych przekazanych przez magistrat dyrektorom szkół wynika, że planowane jest zwolnienie blisko 500 osób lub zmniejszenie etatów. Na Piotrkowskiej przed urzędem miasta swój sprzeciw w tej sprawie wyraziło kilkadziesiąt osób. Władze Łodzi twierdzą, że z powodu niewystarczającej subwencji oświatowej, miasto musi dokładać do edukacji ponad pół miliarda złotych rocznie. Woźne, konserwatorzy, pracownicy szkolnej stołówki i inni pracownicy administracyjni nie zgadzają się z propozycją magistratu, obawiają się, że stracą prace.
- Już przed świętami Bożego Narodzenia grożono nam zwolnieniami. Wtedy zabrano nam 10 procent premii. Argumentowali nam wtedy, że jest to po to, by utrzymać wszystkie etaty. Teraz po upływie kilku miesięcy znowu mówi się o cięciach, zwolnieniach. Czujemy się upokorzeni. Nie jesteśmy w stanie przygotować szkoły na powrót uczniów, jeżeli będą zmniejszone etaty. Już teraz jest nas mało, nie wyobrażamy sobie jak zabiorą nam choćby jeden etat ze szkoły - mówią zgodnie pracownicy niepedagogiczni, którzy zebrali się z transparentami pod łódzki magistrat.
Trwa spotkanie dyrektorów szkół z władzami miasta w tej sprawie.
Polecany artykuł:
