W piątek (31 stycznia) o godz. 10.30 komisja śledcza ds. Pegasusa zaplanowała przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Polityk, który kilkakrotnie nie stawił się na wezwanie komisji, miał zostać zatrzymany i doprowadzony na jej posiedzenie. Taką decyzję podjął w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie.
W piątek tuż po godz. 6 rano policjanci ze Skierniewic i Łodzi przyjechali przed dom Zbigniewa Ziobry w Jeruzalu (Łódzkie). Kilkakrotnie dzwonili do bramy, ale nikt im nie otworzył.
- Nie zastaliśmy na miejscu osoby, którą mieliśmy doprowadzić. Mamy czas do godz. 10.30, żeby zrealizować sądowy nakaz zatrzymania tej osoby. O dalszym przebiegu działań zdecyduje dowódca - powiedziała mł. asp. Aneta Placek ze skierniewickiej policji.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek powiedział w RMF FM, że jest przepis, który zapewni skuteczne doprowadzenie Ziobry przed komisję. Wyjaśnił, że jeżeli b. minister sprawiedliwości "będzie w dalszym ciągu ukrywał się i uchylał od stawienia przed komisją", to może być użyte narzędzie z Kodeksu postępowania karnego, tj. "aresztowanie na 30 dni i wtedy doprowadzenie przed komisję". Dodał, że czynności trwają, a "policja dokłada wszelkich starań, by wykonać polecenie sądu".
Kilka godzin po tym, jak policjanci próbowali go bezskutecznie zatrzymać w domu, Zbigniew Ziobro pojawił się w siedzibie Telewizji Republika w Warszawie. Ok. godz. 9.30 Telewizja Republika rozpoczęła transmisję na żywo z jego udziałem.
Kilka dni wcześniej, komentując poniedziałkową decyzję sądu o przymusowym doprowadzeniu go na posiedzenie komisji, Zbigniew Ziobro powiedział w Polsat News, że pomimo tego, iż przebywa za granicą, to przybędzie do Polski, bo „nie obawia się funkcjonariuszy”. Zaznaczył jednocześnie, że nie stawi się dobrowolnie przed komisją. Polityk przechodzi rehabilitację w związku z chorobą nowotworową.
- Decyzja sądu o pozbawieniu mnie wolności i przymusowym doprowadzeniu przed „komisję” ma charakter przestępczy. Poinformuję o tym policję, która po mnie przyjdzie, ale nie będę stawiał czynnego oporu - zadeklarował we wtorek na platformie X.
Były szef Ministerstwa Sprawiedliwości uważa, że sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa jest nielegalna i jako taka nie może wnioskować do sądu o jego przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie. Zbigniew Ziobro powołuje się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który 10 września ub.r. uznał, że zakres działania komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z konstytucją.
W czwartek wieczorem były zastępca Ziobry w resorcie sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS) powiedział PAP, że Ziobro przebywa w Brukseli. Dodał jednak, że b. minister nie będzie się "ukrywał za granicą".
- Przypuszczam, że powróci tak, aby jutro być w Polsce - podkreślił poseł, zastrzegając jednocześnie, że Ziobro sam nie stawi się na posiedzeniu komisji śledczej, ponieważ „uwiarygadniałby tym grupę ludzi, która w sposób rażący łamie prawo”.
Do tej pory Zbigniew Ziobro kilkukrotnie nie stawił się na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. W związku z tym komisja wystąpiła z wnioskiem do sądu o zgodę na jego zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie. Sejm uchylił mu w tym celu immunitet.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów