Z Barometru Providenta wynika, że w tym roku na produkty i prezenty związane ze świętami Bożego Narodzenia wydamy średnio 1716 zł. To o 457 złotych więcej niż w roku poprzednim. Nie wynika to jednak z rozrzutności, ale z...inflacji.
7 dni pracy, żeby pokryć koszt świąt
Z danych GUS wynika, że w październiku br. przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyniosło 7544,98 zł brutto (5474 zł netto). Przyjmując, że w miesiącu pracujemy średnio 22 dni, w trakcie dnia pracy za średnią krajową pensję zarabiamy 248,8 zł „na rękę”. To oznacza, że potrzebujemy niemal 7 dni roboczych, aby zgromadzić środki finansowe na święta Bożego Narodzenia (dokładnie 6,8 dnia). W zeszłym roku było to 5,7 dnia. Dwa razy dłużej będą musiały pracować osoby zarabiające najniższą krajową, czyli 2709,49 zł netto. Ich dzienna stawka przy 22 dniach roboczych w miesiącu to 123,1 zł. Stąd konieczność pracy przez niemal 14 dni, aby pokryć wydatki świąteczne. Rok temu wystarczyło 12 dni.
– Wciąż widoczna na sklepowych półkach drożyzna odbija się na naszych portfelach, co w okresie świątecznym jest bardzo widoczne. Naszą analizę, która pokazuje ile musimy pracować na pokrycie świątecznych wydatków, prowadzimy od kilku lat i tendencja jest stała. W 2021 roku pracownik otrzymujący wynagrodzenie minimalne musiał przepracować 10 dni, aby zarobić na wydatki świąteczne. W 2022 roku było to 12 dni, a teraz już 14 dni. Oczywiście musimy uwzględnić to, że w 2021 roku ze względu na panującą na rynku niepewność oraz pandemię zacisnęliśmy pasa i planowaliśmy wydatki wynoszące średnio 950 zł. Niemniej od dwóch lat rosnące kwoty na paragonach to nie efekt rozrzutności, a inflacji, która powoduje, że dokładnie ten sam koszyk zakupów z poprzedniego roku jest po prostu wyraźnie droższy – mówi Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy z Personnel Service.
Najszybciej na święta zarobi górnik, dużo wolniej kelner
Analizując dane GUS o przeciętnym wynagrodzeniu brutto w październiku br. widać, że najszybciej na świąteczne wydatki zarobią osoby pracujące w górnictwie i wydobywaniu. Zarabiają one średnio 13 910,71 zł brutto, a zatem 9813,23 zł netto. To oznacza, że ich dzienna stawka to aż 446 zł netto. Zatem na świąteczne wydatki będą pracowali zaledwie… 4 dni.
– Zaraz po górnikach mamy programistów, czyli osoby pracujące w sektorze informacji i komunikacji. Ich zarobki to niemal 12,5 tys. zł brutto miesięcznie, czyli ponad 8,8 tys. zł na rękę. I to tylko w przypadku osób mających umowy o pracę, bo wśród tych będących na własnej działalności gospodarczej, zarobki są jeszcze wyższe. Niemniej trzymając się danych GUS, programista na świąteczne wydatki musi pracować niewiele ponad 4 dni. To o 10 dni krócej niż pracownik otrzymujący minimalną krajową – mówi Krzysztof Inglot.
Wśród zatrudnionych, których średnie zarobki przekraczają 10 000 zł brutto miesięcznie, znajdują się ponadto przedstawiciele sekcji takich jak: rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo, wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę oraz działalność profesjonalna, naukowa i techniczna. Oni muszą pracować na świąteczne wydatki od 4,7 do 5,2 dnia.
Mniej więcej tydzień na świąteczne wydatki będą pracowali pracownicy transportu i gospodarki magazynowej, obsługi rynku nieruchomości, budownictwa oraz przetwórstwa przemysłowego, bo tu zarobki oscylują wokół średniej krajowej, czyli 7544,98 zł brutto (5474 netto). W najtrudniejszej sytuacji są pracownicy sektora hoteli i restauracji. Ich średnie zarobki to 5384,21 zł brutto, czyli ok. 3999 zł netto. To oznacza, że kelner lub pracownik hotelu musi przepracować niemal 14 dni, żeby zarobić 1716 zł potrzebne na świąteczne wydatki.