Płaca minimalna 2023
To już pewne, że od przyszłego roku czeka nas wzrost płacy minimalnej. Pierwsza wejdzie od stycznia i ustanowi najniższą wypłatę na poziomie 3490 zł brutto. Od lipca wzrośnie do poziomu 3,6 tys. zł. Zmian w wynagrodzeniu może się spodziewać ok. 3 mln Polaków. Dwustopniowa podwyżka jest odpowiedzią na zapewnienia Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że w 2024 r. pensja minimalna wyniesie 4 tys. zł.
Zdaniem ekspertów, taka zmiana może mieć negatywne skutki i zwiększy inflację.
Podwyżka płacy minimalnej: co to oznacza dla pracodawców?
Od przyszłego roku wszyscy będą musieli zmienić budżet na wynagrodzenia. Jak podaje money.pl, największe koszty poniosą przedsiębiorcy, którzy płacą składki. Może to mieć bezpośredni wpływ na kolejne wzrosty cen oferowanych usług, co dodatkowo wpłynie na inflację.
- Przy tej koniunkturze i kryzysie spowodowanym covidem, a także cenami energii, będziemy zastanawiać się czy nie dokonać redukcji etatów, bo firmy nie będzie stać na takie podwyżki - mówi Stefan Derędowski, właściciel łódzkiego zakładu włókienniczego Marko-Kolor. - 3490 zł, a od lipca 3600 zł, to dla naszej firmy są potworne sumy. Księgowa przeliczyła, że skończy się to u nas redukcją zatrudnienia. Prowadzi to do tego, że ludzie będą szukali pracy i to za zupełnie inne pieniądze niż proponuje rząd.
W wielu przypadkach dla przedsiębiorców wiąże się to z podwyżką wszystkich pensji, a nie tylko najniższych.
- Jeżeli podniósłbym wynagrodzenie pracownikom, którzy mniej zarabiają czyli magazynierom, sprzątaczkom i portierom do 22,80 zł za godzinę, to automatycznie o tyle samo muszę zwiększyć wypłatę fachowcom. Byłoby to niesprawiedliwe jeśli niewykwalifikowany pracownik będzie zarabiał tyle co ten wykwalifikowany. To nie jest tak, że musiałbym podnieść wynagrodzenie tylko tym najmniej zarabiającym. Wszyscy pracownicy w firmie będą musieli mieć podwyżki, bo inaczej zrównam pensje ludzi, którzy obsługują maszyny do tych, którzy sprzątają wokół maszyn. Dzisiaj nie wiem ile będzie mnie to kosztowało, ale wiem, że to będzie rewolucja dla całego zakładu. Przy dobrej koniunkturze to byłoby możliwe, bo chcę żeby moi ludzie dobrze zarabiali, ale nie w momencie gdy zmagamy się takimi problemami. To nie jest dobry moment na regulacje zarobkowe, gdzie widocznie zwiększa się bezrobocie. Oczywiście dla rządu to jest dobry moment, bo za rok są wybory, ale nie dla gospodarki.
Zmiany oznaczają więcej pieniędzy dla ZUS, z tytułu odprowadzanych składek. Obecnie pracodawcy płacą 285,71 zł miesięcznie (bez składki zdrowotnej). Od lipca ta stawka wzrośnie do 341,72 zł. W skali roku, za jednego pracownika przyjdzie zapłacić o ok. 610 zł więcej.
Sama składka zdrowotna w pierwszej połowie roku wyniesie przynajmniej 314,10 zł, a w drugiej 324 zł. Jej wysokość zależy od przyjętej formy opodatkowania.
Podwyżka płacy minimalnej: pozostałe świadczenia
Zmianą ulegną też świadczenia pracownicze:
- dodatek za pracę w nocy wyniesie między 3,91 zł a 4,73 zł za godzinę. Obecnie wynosi między 3,27 zł do 3,96 zł,
- maksymalna kwota odprawy przy zwolnieniu grupowym lub indywidualnym, która od lipca 2023 wyniesie 54 tys. zł,
- maksymalna wartość świadczenia szkoleniowego po podwyżce do 6900 zł,
- wzrośnie również minimalna wartość wynagrodzenia za gotowość do pracy i przestój z winy pracodawcy. To kwota na poziomie minimalnej pensji, więc od przyszłego lipca wzrośnie do 3600 zł.