Sąd

Paweł został podpalony na przystanku tramwajowym. Ruszył proces przeciwko Sylwestrowi M.

2025-01-31 14:05

Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się w piątek proces przeciwko Sylwestrowi M. oskarżonemu o podpalenie nieznajomego mężczyzny na przystanku tramwajowym. Ofiara zmarła. Oskarżonemu grozi nawet dożywocie. Przed sądem nie przyznał się do popełnienia zarzucanej mu zbrodni.

Ruszył proces 34-latka oskarżonego o podpalenie mężczyzny na przystanku

Akt oskarżenia odczytany przed sądem przez prok. Damiana Burzyńskiego z Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście zarzuca Sylwestrowi M. zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna nie przyznał się do zbrodni i odmówił składania wyjaśnień.

Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 marca 2024 r. na przystanku tramwajowym przy ul. Pomorskiej w Łodzi. Według ustaleń śledczych kilka minut po północy oskarżony podszedł do siedzącego na ławce przy przystanku mężczyzny. Uderzył go w głowę, zdjął mu czapkę, rzucił ją na ziemię i na chwilę się oddalił. Następnie kilkukrotnie odchodził i powracał do pokrzywdzonego, szturchając go i popychając.

Według zapisów monitoringu oskarżony blisko 30 razy używał zapalniczek, aby podpalić nieznajomego – początkowo tułów, a następnie włosy. W opinii prokuratury z zapisu wynikało niezbicie, że podpalony mężczyzna dawał oznaki życia.

Gdy zaczęło się palić całe ciało 36-latka, napastnik miał z bliskiej odległości wszystko obserwować. Według śledczych nie podjął działań mogących uratować życie płonącemu. Miał się także przyglądać przebiegowi akcji gaśniczej prowadzonej przez straż pożarną.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci Pawła J. był wstrząs pourazowy spowodowany działaniem wysokiej temperatury i ognia. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu.

Łódź Radio ESKA Google News
Autor:

Oskarżony i jego ofiara nie znali się. Podczas przesłuchań w toku śledztwa Sylwester M. nie przyznawał się do przedstawionego mu zarzutu i kilkukrotnie zmieniał wersje przebiegu zdarzeń. Prokuratura uznała, że były one niespójne i pozostają w sprzeczności z zebranymi dowodami. Na niedopałku zabezpieczonym w pobliżu miejsca zdarzenia były ślady DNA należące do oskarżonego. Zabezpieczono także trzy jego zapalniczki. Wszystkie były sprawne.

W piątek przed łódzkim sądem zeznawała m.in. matka ofiary podpalenia. Mówiła, że jej syn nadużywał alkoholu. Ostatni raz spotkała się z nim na kilka dni przed tragicznym zdarzeniem. Rodzina początkowo nie zdawała sobie sprawy ze śmierci Pawła J. Dopiero na podstawie komunikatu opublikowanego przez policję, która próbowała ustalić tożsamość ofiary, kuzyn i matka mężczyzny zorientowali się, że może chodzić o Pawła J. Ich podejrzenia potwierdziły późniejsze badania DNA.

Na pierwszej rozprawie oskarżony odmówił składania wyjaśnień, ale potwierdził złożone wcześniej w prokuraturze. Według nich nie podpalił, lecz jedynie próbował obudzić śpiącego na przystanku Pawła J. W dniu zdarzenia – jak powiedział śledczym – wypił mało, bo 5-6 piw.

Jak podkreślił przed rozprawą prok. Damian Burzyński, nie ma wątpliwości co do winy oskarżonego. Wskazuje na nią jednoznacznie zgromadzony materiał dowodowy.

Badania wykazały, że poczytalność oskarżonego jest ograniczona w nieznacznym stopniu i może on ponieść odpowiedzialność karną. Mężczyźnie grozi kara więzienia w wymiarze nie niższym niż 15 lat z dożywociem włącznie. 

Samopodpalenie pod Sejmem. Matka tłumaczy, dlaczego syn się podpalił