Widzew ma za sobą pierwszy mecz w sezonie. Było to wyjazdowe spotkanie ze Stalą Mielec. Obfitowało ono w wiele zdarzeń, a dla kibiców łódzkiej ekipy był to emocjonalny rollercoaster. Najpierw nie uznano bramki Imada Rondicia, który znalazł się na spalonym, a następnie czerwoną kartkę obejrzał Juan Ibiza. Bez wątpienia te wydarzenia miały wpływ na końcowy wynik meczu, który zakończył się remisem 1:1.
- Dużo się działo w tym meczu. Jakość naszej gry była dobra, ale ze względu na zbyt wolne i pozbawione płynności decyzje wykreowaliśmy za mało sytuacji, które by nas zadowalały. Bramka zdobyta przez nas po minimalnym spalonym potwierdziła jednak, że jesteśmy blisko i gdy nabierzemy więcej swobody w naszym sposobie grania, to będziemy się cieszyć ze zwycięstw – powiedział po meczu Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź.
Polecany artykuł:
Pozytywny efekt przyniosły zmiany Widzewa w drugiej połowie. Po nich drużyna przejęła inicjatywę w spotkaniu, jednak sytuację bardzo skomplikowała czerwona kartka.
- Żałuję okoliczności, w jakich straciliśmy piłkarza, bo złapaliśmy dobry moment i mogło skończyć się to dla nas zdobyczą trzech punktów, a nie jednego. Nie chcę jednak, żeby to zabrzmiało jako umniejszanie przeciwnikowi, bo nie jako defensywa nie potrafiliśmy przeciwdziałać wykreowanym przez niego okazjom. Jestem niezadowolony ze straconej bramki, ale jak na etap, w którym jesteśmy, akceptuję ten wynik – dodał Daniel Myśliwiec.
Jedyną bramkę dla Widzewa zdobył nowy zawodnik – Jakub Łukowski. Na boisku pojawił się w drugiej połowie i wyróżniał się swoją grą. Ukoronowaniem jego dobrego występu był piękny strzał spoza pola karnego, którym pokonał brakarza Stali.
- Cieszę się z tej bramki, ale najważniejszy cel dla drużyny nie został osiągnięty, bo wyjeżdżamy tylko z jednym punktem. Można powiedzieć, że jestem tak połowicznie zadowolony – powedział Jakub Łukowski.
Następny mecz Widzew rozegra już 27 lipca w Sercu Łodzi. Rywalem będzie Lech Poznań.