Sceny niczym z filmu sensacyjnego rozegrały się 14 grudnia na ulicach Łodzi. W rejonie ulic Bema i Koronnej policyjni wywiadowcy zauważyli osobowe audi, które kilka dni wcześniej zostało skradzione sprzed jednego ze sklepów. W skradzionym aucie siedziało dwóch mężczyzn. Policjanci natychmiast postanowili ich zatrzymać. Jednak, gdy zbliżyli się do auta, siedzący za kierownica audi mężczyzna gwałtownie ruszył i z premedytacją usiłował potrącić blokującą mu drogę policjantkę. Podejrzani mężczyźni ostatecznie uciekli, ale daleko nie odjechali. Swój piracki rajd zakończyli na ulicy Koronnej, gdzie uderzyli w betonowe bloki i porzucili skradziony pojazd.
- Pracujący nad sprawą funkcjonariusze, specjalizujący się w zwalczaniu przestępczości samochodowej, skrupulatnie sprawdzili każdą poszlakę, wytypowali sprawców, dotarli do miejsca ich aktualnego pobytu oraz zebrali przekonujący materiał dowodowy - informuje nadkom. Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Łódzcy kryminalni już następnego dnia pojechali do hotelu przy ul. Limanowskiego, gdzie według ich ustaleń, mieli przebywać bracia podejrzani o kradzież pojazdu.
W wynajmowanym przez 20-latków pokoju policjanci znaleźli m.in. susz roślinny i białe kryształki, dwa telefony komórkowe, kilka kart kredytowych oraz dowód osobisty figurujący w systemie jako zagubiony. Jak się okazało, obaj mężczyźni byli już wcześniej notowani. Tym razem usłyszeli zarzuty kradzieży z włamaniem do pojazdu, za co grozić im może kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Jeden z zatrzymanych mężczyzn został objęty policyjnym dozorem, a drugi - odpowiedzialny za potrącenie policjantki – został aresztowany.
- Po uzyskaniu ekspertyzy fizykochemicznej zabezpieczonych substancji oraz informacji medycznej na temat stanu zdrowia funkcjonariuszki zarzuty względem mężczyzn mogą zostać rozszerzone – dodaje nadkom. Marcin Fiedukowicz.
Polecany artykuł: