Na Białorusi pod pozorem szkoleń trwa potajemna mobilizacja do armii - poinformował we wtorek sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
- Republika Białorusi nadal wspiera zbrojną agresję Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie, udostępniając swoją infrastrukturę i przestrzeń powietrzną- można przeczytać w komunikacie sztabu.
Jak dodano, aktualne pozostaje ryzyko ostrzałów rakietowych i lotniczych oraz zastosowania bojowych dronów Shahed-136 z terytorium Białorusi. Wcześniej Ukrainska Prawda informowała, że Rosja w ramach formowania regionalnego zgrupowania wojsk ma wysłać na Białoruś ok. 170 czołgów, ok. 200 opancerzonych pojazdów bojowych, ok. 100 dział i moździerzy kalibru ponad 100 mm.
Teraz sytuacja zaczyna się zaogniać, ponieważ żołnierze stacjonujący przy granicy z Ukrainą, zaczęli nosić czerwone opaski.
Polecany artykuł:
Ukraiński ekspert wojskowy Mychajło Żyrochow twierdzi, że to bardzo zły znak. Jego zdaniem to wyraźny sygnał, że białoruska armia szykuje się do wojny.
Kolory opasek w wojsku służą przede wszystkim temu, aby żołnierze mogli szybko odróżnić "swoich" od "obcych". Co więcej, kolory są zmieniane w zależności od podejmowanych działań wojskowych. Decyduje o tym specjalny kod. Zdaniem ukraińskiego eksperta, w przypadku białoruskiej armii kolor czerwony oznacza, że żołnierze przygotowują się do ostrzału.
- To znak, który zwiastuje, że dowództwo wojskowe Białorusi zdecydowało się wziąć udział w działaniach wojennych - powiedział Mychajło Żyrochow na antenie Biełsat TV.
Jak oświadczyło Centrum Komunikacji Strategicznej SZU, ukraińscy wojskowi nie chcą konfliktu z Białorusią, ale jeśli białoruskie wojsko przyłączy się do wojny, nie będzie litości.