Kiedy i jak rozpoczęła się Twoja przygoda z pisaniem? Tradycyjnie, pisałeś pamiętniki czy opowiadania za dzieciaka czy jest tego inny początek?
Piszę praktycznie od zawsze, a zacząłem od tworzenia krótkich form, jeszcze w podstawówce. Był to czas, gdy jeszcze działały różnego rodzaju fora literackie, miałem więc duże pole do popisu i wielu czytelników, którzy raczyli mnie swoją ostrą krytyką. Ale właśnie dzięki niej z każdym opowiadaniem szło mi coraz lepiej, aż w końcu zacząłem publikować w papierowych antologiach. Za jedno z takich opowiadań zostałem nawet nominowano do nagrody literackiej. Stwierdziłem więc, że już czas zabrać się za coś większego. Gdy zauważyłem, że mój warsztat mi na to pozwala, z opowiadań przerzuciłem się na pisanie powieści i już przy tym zostałem.
Wcześniej pisałeś powieści fantastyczne, a nawet horrory. Czemu teraz „przerzuciłeś się” na kryminały, thrillery?
Fantastykę i horrory pisałem jako nastolatek, w liceum i na początku studiów. To najlepszy start dla młodego pisarza, który lepiej pracuje własną wyobraźnią niż rzeczowym researchem i nie ma życiowego doświadczenia. Niemniej dało się zauważyć, że właśnie w kierunku kryminałów zmierzam, bo w każdym moim większym tekście (szczególnie w dwóch powieściach, których ostatecznie nie wydałem) widać było to kryminalne zacięcie. Kryminał/thriller to forma, w której najlepiej się odnajduję i w której doskonale łączą się moje ulubione motywy - zbrodnia, zagadka, śledztwo, uczucie niepewności, a z nimi idealnie współgrają znane z horrorów strach, niepewność. Tutaj po latach doskonalenia warsztatu osiadłem i na razie nigdzie się nie wybieram. Dlatego też „Dziennikarza”, czyli mój pierwszy kryminał/thriller, uważam za swój właściwy debiut, a wszystkie wcześniejsze teksty wyłącznie za młodzieńcze wprawki pisarskie.
Polecany artykuł:
Kto jest Twoim mentorem, jeśli chodzi o pisarzy?
Jeśli chodzi o kryminały, to za swojego guru uważam Stiega Larssona, który przed laty zachwycił mnie powieścią „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (może właśnie dlatego w moim pierwszym kryminale głównym bohaterem stał się także dziennikarz). Przez lata pisania i studiowania polonistyki przyglądałem się wielu autorom, zarówno z klasyki polskiej i światowej literatury, jak i z literatury najnowszej. Na studiach zaczytywałem się chociażby w Witoldzie Gombrowiczu, którego „Dzienniki” uwielbiam. Częste spotkania z moim mentorem Witoldem Jabłońskim (łódzkim autorem piszącym w wielu gatunkach) doskonalą mnie jako twórcę. Ostatecznie jestem też wielkim fanem światowej kinematografii, duży wpływ miały na mnie filmy takich reżyserów jak David Fincher, Stanley Kubrick, Quentin Tarantino czy Luc Besson (warto wspomnieć, że „Leonem zawodowcem” Bessona inspirowana jest moja powieść „To mnie zabije”).
Twoje książki są w większości mocno psychologiczne. Fascynuje cię zaglądanie w ludzką psychikę, odkrywanie jej tajemnic?
Tak, zdaje mi się, że w kryminałach czy thrillerach psychologia to podstawa. Zbrodnie nie rodzą się z próżni, tylko z ludzkiej psychiki, która w którymś momencie życia musiała zostać skrzywiona. Szukam tych momentów, staram się dociec, dlaczego ktoś mógł dopuścić się jakiegoś czynu, albo jaki wpływ na człowieka ma jakieś konkretne zachowanie. Dlatego moi bohaterowie zawsze są dynamiczni, obciążeni ładunkami emocjonalnymi, traumami z przeszłości lub konsekwencjami trudnych decyzji - swoich lub najbliższych. To plątanina, którą uwielbiam tworzyć, żeby na końcu pokazać czytelnikowi pełny obraz opisywanego przeze mnie człowieka. Za każdą zbrodnią ktoś stoi, a wniknięcie w umysł takiej osoby jest niesamowicie ciekawe - zarówno dla mnie, jako autora, ale, mam nadzieję, także dla moich czytelników.
W dzisiejszych czasach autorów kryminałów jest mnóstwo. Ciężko jest się wybić. Ty regularnie wydajesz książki, które cieszą się dużym powodzeniem. Co Twoim zdaniem decyduje o popularności Twoich dzieł? Myślałeś kiedyś o tym?
Wybić się rzeczywiście jest trudno. Ja tworzę od wielu lat, każdego roku sukcesywnie powiększam grono swoich odbiorców. Niemniej trudno utrzymać się na powierzchni, gdy rocznie ukazuje się około 400 kryminałów/thrillerów. Trzeba wciąż o sobie przypominać, dlatego warto publikować na tyle często, na ile tylko się da (oczywiście pamiętając o tym, żeby każda książka była maksymalnie dopracowana). Ja dodatkowo prowadzę dość popularne w mediach społecznościowych strony (Lepiej nie będzie, Poważny Postczłowiek), więc mam szerokie grono odbiorców, którzy niemal codziennie coś ode mnie dostają w formie satyrycznych i pesymistycznych tekstów oraz grafik, a co kilka miesięcy - nową książkę. Oczywiście poza samą regularnością ważne jest pisanie powieści, które przyciągną uwagę i dadzą odbiorcom odpowiednią dawkę rozrywki. Czytelnicy kryminałów mają dość jasno określony gust, w który trzeba trafić. Myślę, że udało się mi to w przypadku większości kryminałów, ale czasem lubię też postawić na coś nowatorskiego. Tak było w przypadku powieści „To mnie zabije”, która wciąż wzbudza wiele kontrowersji, ale żywe dyskusje na jej temat oznaczają, że książka jest czytana i daje pewien powiew świeżości w świecie thrillerów. Swego czasu na Facebooku wiele dyskusji wywołało chociażby zdjęcie seksworkerki bebe_bluu, która opublikowała zdjęcie z książką. Kolejne moje książki będą już nieco bardziej stonowane, w maju pojawi się pierwszy tom serii kryminalnej w twardym warszawskim gliną w roli głównej. Myślę, że to będzie gratka dla wszystkich fanów klasycznych kryminałów.
Rozmawiamy też nie bez powodu, bo zaledwie kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że znalazłeś się w TOP30 najpoczytniejszych autorów 2022 roku wg Biblioteki Narodowej, obok takich osób jak Andrzej Sapkowski czy Olga Tokarczuk. Gratulacje! Jak się z tym czujesz?
Dziękuję bardzo! Szczerze przyznam, że bardzo mnie ta wiadomość zaskoczyła, nie spodziewałem się takiego dużego wyróżniania i jestem z niego niesamowicie dumny. Tym bardziej, że sprawa jest poważna, bo raport stworzyła Biblioteka Narodowa, a ja znalazłem się wśród najpopularniejszych autorów w Polsce, niedaleko noblistki, niesamowitego Andrzeja Sapkowskiego i śmietanki kryminalnej, czyli Mroza, Bondy, Nesbo czy Cobena. To przede wszystkim docenienie mojej wieloletniej pracy i pokazanie, że ludzie naprawdę chcą mnie czytać, a to jest najważniejsze, bez czytelników bym nie istniał. Mam więc nadzieję, że coraz więcej osób będzie sięgać po moje książki, bo najwyraźniej warto (nieskromnie zauważę), a wiele osób dobrze się bawi przy moich kryminałach. Mam zamiar napisać ich jeszcze wiele, więc regularnie będę dostarczał czytelnikom odpowiedniej dawki rozrywki.
Dopiero co wydałeś powieść „To mnie zabije”, a już w maju czytelników czeka kolejna książka. O czym będzie „Pomsta”? Kiedy premiera?
Już 9 maja ruszy przedsprzedaż „Pomsty”, a premiera będzie miała miejsce 24 maja. To pierwszy tom serii kryminalnej z warszawskim komisarzem Robertem Foksem w roli głównej. W tej części będzie musiał zmierzyć się z bezwzględnym mordercą nastolatek i odkryć, dlaczego zamaskowany mężczyzna napada na bezbronne dziewczyny. W międzyczasie zorientuje się, że w sprawę zamieszana jest warszawska mafia, handlarze ludźmi i… on sam. Właśnie kończę pisać tom drugi (pod roboczym tytułem „Skowyt”), który w ręce czytelników trafi trzy miesiące po „Pomście”. Tom trzeci ukaże się na początku przyszłego roku, a ja lada dzień zabiorę się za pisanie pierwszych rozdziałów. Mam nadzieję, że cała seria zostanie dobrze przyjęta przez czytelników.