Szon Patrol – nowy, niebezpieczny trend wśród nastolatków
Nowy, niepokojący trend rozlewa się po polskim internecie. Grupy nastolatków zakładają odblaskowe kamizelki z napisem Szon Patrol i wyruszają na polowanie. Nagrywają i fotografują dziewczyny, które ich zdaniem ubierają się „zbyt wyzywająco”. Filmy i zdjęcia trafiają później do sieci, opatrzone obraźliwymi hasztagami i komentarzami. Trend szybko ewoluuje. Z TikToka przeniósł się na inne platformy społecznościowe, gdzie powstają profile przypisane do poszczególnych miast. Na takich kontach dzieci krzywdzą inne dzieci. Publikują ich wizerunek i dane, a następnie poddają je fali hejtu.
To, co młodzież przedstawia jako zabawę, eksperci jednoznacznie nazywają cyberprzemocą. Psychologowie ostrzegają, że Szon Patrole mogą mieć poważne konsekwencje dla ofiar, ale nowy trend może rodzić także do poważne skutki prawne. Czy zamieszczanie takich nagrań i zdjęć to tylko wykroczenie, czy już przestępstwo? Jak skutecznie zgłaszać przypadki hejtu oraz jakie kroki mogą podjąć osoby, które stały się ofiarami „Szon Patroli”? Rozmawiamy o tym z adwokatem Tymoteuszem Paprockim.
Szon Patrole a prawo. Jakie konsekwencje grożą sprawcom hejtu w sieci?
Joanna Woźniak: Cała Polska mówi o „Szon Patrolach”. Nowy tiktokowy trend wiąże się nie tylko z konsekwencjami natury psychologicznej dla ofiar, ale także z poważnymi skutkami prawnymi dla sprawców – w tym przypadku nieletnich chłopców odzianych w odblaskowe kamizelki. Czy zamieszczanie w sieci tego typu nagrań to przestępstwo czy wykroczenie?
Adwokat Tymoteusz Paprocki: Shon Patrol jest tylko przykładem - faktycznie bardzo nagłośnionym na początku tego roku szkolnego - hejtu w internecie i kwestii naruszania dóbr osobistych przez młodocianych hejterów. Myślę, że warto rozpocząć całą dyskusję na temat Szon Patroli od tego, z czego się w ogóle ten problem bierze. A bierze się z tego, że młodzi ludzie nie rozumieją podstawowej zasady, że w życiu mamy prawa i obowiązki i że nasze prawa kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa innych osób. Gdyby ta zasada była przestrzegana, nie mielibyśmy do czynienia z Szon Patrolami.
Pierwszą rzeczą niepokojącą z perspektywy prawa jest to, że słyszymy o zorganizowanych grupach wśród dzieci i młodzieży, których zadaniem jest nagrywanie bądź robienie zdjęć wizerunków innych osób, a następnie udostępnianie ich w sieci i pokazywania tych osób w negatywnym, pejoratywnym świetle. Wszystko po to, żeby te osoby wyśmiać, czyli tak naprawdę hejtować. Mamy tu do czynienia zarówno z nieuprawnionym wykorzystaniem wizerunku w internecie, ale także ze zniewagą, zniesławieniem, a może nawet - jeśli to nie byłoby jednorazowe - z cyberstalkingiem. Tutaj otwiera się cały katalog różnych zachowań, ale też przepisów i skutków prawnych dla takich osób, zarówno w prawie karnym, jak i w prawie cywilnym.
Kiedy hejt staje się groźbą karalną, nękaniem lub zniesławieniem?
Groźba musi charakteryzować się tym, że przynajmniej jedna osoba - ale może to być też grupa osób – chce zmusić inną osobę do określanego działania czy też zaniechania. W przypadku Shon Patroli możemy mieć do czynienia z sytuacją, że poprzez zrobienie zdjęć, które mogą pokazywać kogoś w negatywnym świetle, ktoś może nakłaniać inną osobę do konkretnego zachowania, albo wskazywać, że jeśli czegoś nie zrobi, dojdzie do publikacji w internecie. To nie jest nic innego jak właśnie groźba karalna.
Z kolei stalkning czy znęcanie się będzie polegać na tym, że dana osoba bądź grupa osób będzie w sposób stały robiła zdjęcia, umieszczała informacje, czy zamieszczała filmiki w mediach społecznościowych. Wystarczy zamieścić coś kilka razy w jakiejś przestrzeni czasowej, choćby nawet w ciągu dwóch czy trzech dni, żeby zostało to uznane za cyberstalking. Natomiast kwestia zniesławienia ma już jednostkowy charakter. Wystarczy jeden post, jeden filmik, jedna aktywność po stronie osób naruszających przepisy, żebyśmy mieli do czynienia ze zniesławieniem albo zniewagą. Oczywiście mam tu na myśli przepisy prawa karnego, ale każde z tych zachowań będzie też naruszeniem dóbr osobistych w rozumieniu kodeksu cywilnego. Musimy też zwrócić uwagę na to, kto jest sprawcą. Prawo rozróżnia sytuację dzieci do 13. roku życia i po 13. roku życia. Do 13. roku życia ewentualne skutki prawne są tylko i wyłącznie przed sądem rodzinnym. Natomiast osoby w wieku 13 lat i starsze mają już pośrednią odpowiedzialność, nawet karną.
Jakie mogą być konsekwencje przed sądem rodzinnym?
Sąd rodzinny, który będzie zajmował się osobami młodocianymi, będzie oceniać stopień demoralizacji. W przypadku Shon Patroli widzimy przygotowanie do tych działań. Mamy odblaskowe kamizelki, można powiedzieć umundurowanie i działanie w sposób zorganizowany. Celem tych działań jest naruszanie praw innych osób, bo z góry jest założone, że chodzi o utrwalanie wizerunku innych osób bez ich zgody, a następnie puszczanie tego do mediów społecznościowych, żeby w negatywnym świetle stawiać osoby, których wizerunek został utrwalony. Trudno oczekiwać, że mogło to nastąpić przypadkiem. Moim zdaniem wszystkie te działania świadczą o demoralizacji. Oczywiście są także wykorzystaniem wizerunku bez zgody, więc mówimy tu przepisach karnych z ustawy o prawach autorskich. Mają też formę zniewagi i to w środkach masowego przekazu - taką interpretację można przyjąć, a jeśli by się okazało, że kilkukrotnie jest atakowana ta sama osoba, to mamy do czynienia ze stalkingiem. Gama przepisów, które sąd będzie brał pod uwagę, jeżeli oczywiście dojdzie do postępowania, jest naprawdę duża.
Adwokat Tymoteusz Paprocki: dobrymi chęciami polityków jest piekło osób hejtowanych zbudowane
Jak skutecznie zgłaszać przypadki hejtu. Co mogą zrobić osoby, które stały się ofiarami Szon Patroli?
Kwestia dochodzenia i ochrony swoich praw będzie zależna od stopnia naruszenia, bo jeżeli na przykład nastąpi to w ramach klasy czy szkoły i nie będzie miało charakteru powszechnego, to myślę, że dyrekcja szkoły, czy pedagog szkolny są pierwszymi deskami ratunku i pierwszymi organami, które powinny reagować. Jeżeli się okaże, że nagrania zostały rozpowszechnione i to przez anonimowych hejterów - bo pamiętajmy, że takie osoby często ukrywają swoją twarz i tożsamość - to organem powołanym do zgłoszenia w tej sprawie jest policja i tam należy się udać z zabezpieczonym materiałem. Oczywiście należy też dokonać zgłoszenia u administratorów portali społecznościowych, ale musimy pamiętać o tym, że w sieci niestety nic nie ginie, dlatego we wszelkich tego typu sytuacjach najpewniejszą formą ochrony jest zgłoszenie sprawy na policję.
Czy rodzice mogą ponosić odpowiedzialność prawną za działania swoich dzieci w internecie?
Pamiętajmy o tym, że tak naprawdę ofiarami wszelkich tego typu akcji mających na celu hejtowanie w sieci, są nie tylko adresaci tych treści, ale też nadawcy. Młode osoby z jakiegoś powodu szukają poklasku. Można powiedzieć, że są ofiarami braku zainteresowania i właściwego nadzoru rodziców, choć oczywiście nie zawsze można wyciągnąć takie wnioski…
Mimo wszystko to rodzice są odpowiedzialni za dzieci i powinni w miarę możliwości kontrolować ich aktywność w sieci. Nie bez przyczyny o tym mówię, ponieważ rodzice mogą odpowiadać dwojako. W sytuacjach skrajnych, jeśli okazałoby się, że młode osoby przed 13. rokiem życia znęcały się psychicznie w sieci i stosowały przemoc fizyczną, można to rozpatrywać w kategoriach niewłaściwego sposobu nadzoru i wychowania dzieci czy niedopełnienia swoich obowiązków rodzicielskich, co może być kwalifikowane nawet z perspektywy prawa karnego. Ale niezależnie od tego, czy to będą dzieci poniżej czy powyżej 13. roku życia, rodzice zawsze są cywilnie odpowiedzialni za swoje dzieci. Jeżeli ktoś wystąpi z roszczeniem o ochronę dób osobistych, nie tylko dotyczących usunięcia określonych treści z internetu, ale również w zakresie zadośćuczynienia za krzywdy, to wszystkich kosztów można dochodzić w sądzie cywilnym i to właśnie rodzice będą za to odpowiedzialni.
Jakie zmiany w prawie mogłyby lepiej chronić dzieci i młodzież przed hejtem?
Potrzebne są dwa elementy. Pierwszy to większa wrażliwość policji pod kątem zawiadomień, które są składane, bo to nie jest tak, że przepisy, które mamy są niewystarczające, natomiast należy je wykonywać i stosować, a z tym niestety bywa różnie. Policja często nie jest zainteresowana tego typu sytuacjami, dopóki nie jest blisko tragedii albo co gorsza już doszło do tragedii. Wtedy oczywiście bardzo szybko sprawca zostaje odnaleziony. Prewencja w tego typu sytuacjach powinna działać w ten sposób, że policja powinna być żywo zainteresowana wszelkimi zgłoszeniami i powinna działać w sposób szybki, żeby nie było poczucia bezkarności. Natomiast drugi element jest taki, że mamy deficyt odpowiedzialności za słowo. Kwestia anonimowego hejtu w internecie jest powszechna. Wszyscy chcą z tym walczyć, ale jeżeli podejmuje się działania w tym kierunku i mówię tutaj o rozwiązaniach prawnych, to już rządzący nie są tym zainteresowani. Mogę to powiedzieć z mojej perspektywy jako autora ustawy antyhejterskiej z ubiegłego roku, nad którą pochylał się parlament. Niestety projekt, który zakładał możliwość złożenia ślepego pozwu (przy. Red. - przeciwko osobie nieznanej) spotkał się z argumentami, że będzie nieskuteczny. Problem polega na tym, że oprócz krytycznych głosów wobec ustawy nie została zaproponowana żadna alternatywa. To smutne i przykre, ponieważ zmiany w prawie powinny pójść w kierunku zmniejszenia anonimowości w sieci. Możliwość składania ślepego pozwu, a więc tylko na podstawie dokonanych wpisów, jeśli nie znamy ich autora, prowadząca do ujawnienia danych osób, które dokonywały wpisów, dawała taką szansę. Wszyscy byli bardzo zainteresowani i pracami specjalnej komisji i projektem ustawy, natomiast zabrakło determinacji. Skomentuję to pół żartem, pół serio - dobrymi chęciami polityków jest piekło osób hejtowanych zbudowane.