Pochodzicie z Trzemeszna, ale mieszkacie w Łodzi. I nie da się ukryć, widać, że kochacie to miasto. Co Was tu przyciągnęło? Ile już lat mieszkacie w centrum kraju?
Do Łodzi przyciągnęły nas studia, a właściwie jedną z nas, starszą - Milenę. Gdy wszyscy znajomi z liceum wybierali się na dalszą edukację do Poznania, czasem Torunia i Bydgoszczy, Milena, jako jedyna, wybrała Łódź, która przyciągnęła ją z jednego, najważniejszego powodu – tylko w Łodzi były studia choreograficzno-taneczne, a właśnie z tańcem Milena pragnęła wiązać swoją przyszłość. Nasza babcia od dziecka nam powtarzała, że zawsze musimy być razem, więc po 3 latach (bo właśnie taka jest między nami różnica wieku) i ja - Ilona - przybyłam do Łodzi na studia dziennikarskie. Przyznaję, nie byłam zadowolona, te 11 lat temu Łódź wyglądała inaczej, delikatnie mówiąc - nie byłam jej fanką. Jednak starałam się nastawić pozytywnie, studiowałyśmy, pracowałyśmy, odkrywałyśmy to miasto, które dawało nam ogrom możliwości, poznawałyśmy niesamowitych łodzian pełnych pasji, z czasem pokochałyśmy to miasto, rozwijałyśmy się razem z nim i dziś jesteśmy dumnymi trzemesznianko-łodziankami!
Myślicie, że Łódź to już takie Wasze miejsce na ziemi ? Czy jesteście bardziej elastyczne jeśli chodzi o przyszłość? Wiadomo, klimat mamy nieco inny niż w Hiszpanii...
Obie kupiłyśmy w Łodzi mieszkania, w Łodzi czujemy, że jesteśmy w domu. Kochamy podróżowanie, ale potrzebujemy mieć też to nasze miejsce, do którego wracamy i czujemy ten błogi spokój. Nie wiemy co pokaże przyszłość, praktycznie każdej zimy marzymy o tym, żeby mieszkać w innym miejscu na ziemi, gdzie słońce ładuje nas do działania, ale na ten moment obie czujemy, że Łódź to nasze miasto!
Właśnie, jesteście teraz w Hiszpanii na wyjeździe kamperem. Powiedzcie trochę o przygotowaniach, w końcu rodzinkę macie sporą, jest też pies. Jak to ogarnąć? I do tego tak skutecznie? Długo przygotowujecie się do każdej wyprawy? Jakie są zalety a jakie wady takiej podróży?
To nie jest nasza pierwsza wyprawa kamperem, więc można powiedzieć, że mamy już wprawę. Jeżeli chodzi o podróżowanie z dziećmi to kamper jest dla nas wymarzoną opcją. Milena jest cudowną mamą dwójki baaaardzo energicznych chłopaków, jest też osobą, która może troszkę za bardzo się stresuje, więc gdy dzieciom chce się jeść, spać, siusiu lub najzwyczajniej w świecie nie mogą już wysiedzieć na miejscu, kamper daje możliwość zatrzymania się w dowolnym miejscu, zrobienia jedzonka, drzemki, skorzystania z toalety, można rozprostować kości, pobawić się, pobiegać. Można go załadować w ogrom potrzebnych na wyjeździe rzeczy. Pierwsze pakowanie kampera trzeba przyznać, że trochę trwało. Jednak każde kolejne idzie sprawniej, ponieważ rzeczy potrzebne zawsze, typu: przyprawy, mąki, kasze, naczynia, zabawki zostają już na stałe w szafkach, więc wymieniamy głównie nasze ciuchy w zależności od planowanej wyprawy, a bywają one skrajne, od kolorowego, gorącego Maroko, po białą, zimową Szwajcarię. Zalet jest bardzo dużo, mamy wrażenie, że dzięki podróżom kamperem odkrywamy więcej, lepiej poznajemy dany kraj, jego kulturę, tradycje, smaki. Wjeżdżamy tam, gdzie drogi pozwolą, nie trzyma nas, jak na innych wakacjach - lokalizacja hotelu, zostajemy w danym miejscu tak długo jak mamy ochotę i ruszamy dalej. Jeżeli chodzi o wady - my za wiele wad nie zauważamy, ponieważ Jacek, partner Mileny, jest od czarnej roboty, to on jest wytrwałym kierowcą i dzielnym opróżniaczem kasety (pojemnika od toalety).
Czy kamper to teraz Wasz jedyny sposób podróżowania?
Nie jest to nasz jedyny sposób podróżowania, ale zdecydowanie główny. Mi czasami zdarza się gdzieś wylecieć ze znajomymi, po długiej i intensywnej przygodzie z "Tańcem z Gwiazdami" byłam tak zmęczona, że wolałam odpocząć w formie all inclusive, chciałam wylecieć „na gotowe” i nic nie musieć robić. Jednak Milena, Jacek, dzieci i pies podróżują głównie w domu na kółkach.
Wróćmy do Łodzi. Wasi obserwatorzy, w tym również ja, inspirują się miejscami, które polecacie w naszym mieście. Co tu ukrywać, wiele Waszych filmów dotyczy jedzenia. Nie myślałyście by założyć własną knajpę? Z własnym schabowym, którego tak uwielbia Ilona? Czy raczej wolicie rolę testerek?
Hahahahaha! Myślimy o tym za każdym razem, gdy trafiamy do restauracji ze słabym jedzeniem, a niestety takich nie brakuje, wręcz mamy wrażenie, że złych restauracji jest więcej niż tych dobrych. Uważamy, że to powinno być karalne! Kochamy jeść i to bardzo, do tego wszystkiego ja również kocham gotować, więc może kiedyś…
Ale z pewnością macie swoje ulubione miejsca, gdzie serwują najlepsze jedzenie. Co poleciłybyście naszym czytelnikom?
Ohooooo!!! Zdecydowanie mamy sporo miejsc do polecenia: bowle z Sushi w Dłoń , frytki na start z Bałuckiego Burgera , stek Viking na gorącym kamieniu lawowym z Whiskey in the jar , kurczak z orzechami nerkowca z King Konga, beze z Coco Arts, sałatka z kozim serem w Społdzielni czy domowe obiadki w bistro Pyzunia.
Bierzecie udział w akcji „Zmieniamy Łódzkie”. Możecie trochę o tym opowiedzieć ? Na czym polega na inicjatywa?
Nasze ambasadorstwo w akcji „Zmieniamy Łódzkie” trwa już kilka lat. Dzięki temu, że nasz profil obserwuje bardzo dużo osób z województwa łódzkiego stałyśmy się takim łącznikiem między Urzędem Marszałkowskim, a mieszkańcami. Każdego miesiąca wspominamy o tym co się zmieniło, co się dzieje lub zadzieje dzięki Funduszom Europejskim. Pokazujemy pięknie zrewitalizowane budynki czy parki, kreatywne miejsca dla dzieci i dorosłych, wspominamy o możliwości zdobycia dofinansowań, podpowiadamy, gdzie można wykonać bezpłatne badania. Fajnie, że nasze zasięgi możemy wykorzystać i w taki sposób, a że wśród obserwatorów mamy także ogrom osób spoza woj. łódzkiego, to nie raz nasze filmiki zachęciły ich do odwiedzenia Łodzi!
Na WOŚP zorganizowałyście wielką imprezę ze swoimi obserwatorami, która była hitem. Oglądając relacje, sama czułam się jakbym w niej uczestniczyła, energia się udzielała! Planujecie powtórkę?
Szczerze, organizując tę imprezę kompletnie nie wiedziałyśmy czego mamy się spodziewać! Dzięki ogromnej pomocy Browaru Księży Młyn udało się zrobić epicką imprezę, dzięki której zebrałyśmy 166 192, 52 zł na WOŚP. Miała to być jednorazowa akcja, jednak każdy gość podczas pożegnania rzucał słowa „do zobaczenia za rok, będziemy walczyć, będziemy licytować!”, więc bardzo możliwe, choć nie obiecujemy, że będzie powtórka!
Prowadzicie w Łodzi też wiele eventów. Gdzie w najbliższym czasie można Was spotkać?
31 marca wracamy z Hiszpanii, żeby 1 kwietnia poprowadzić event w łódzkiej Manufakturze – wiosenne zakupy z rabatami! Mamy nadzieję, że spotkamy się tam z naszymi obserwatorami, na których czeka sporo atrakcji: porady stylisty, projektantki, makijażystki, dietetyka, architekta wnętrz, będą warsztaty customizacji, więc swoim starym ubraniom można nadać nowego charakteru, nie zabraknie także konkursów z nagrodami!