Zgodnie z obowiązującymi przepisami, uczelnie nie mogą podnosić czesnego w trakcie trwania studiów, a opłaty nie mogą przekraczać kosztów niezbędnych do utworzenia i prowadzenia studiów oraz przygotowania i wdrażania strategii uczelni. W praktyce oznacza to, że student piątego roku płaci za naukę tyle samo, co cztery lata wcześniej. Władze uczelni argumentują jednak, że przy obecnej inflacji zaczyna brakować na pokrycie niezbędnych kosztów.
Wkrótce przepisy mają się zmienić, ponieważ do Sejmu wpłynął projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw oświatowych, zakładający możliwość podnoszenia opłat raz w ciągu roku akademickiego, jednakże tylko o wskaźnik inflacji.
Zmiany pozytywnie oceniają przedstawiciele szkół wyższych.
– Gdyby nie wprowadzono zmian, uczelnie publiczne wycofywałyby się z kierunków odpłatnych, a niektórym uczelniom niepublicznym groziłoby wręcz zamknięcie. Poważny wzrost kosztów, z jakim mamy ostatnio do czynienia, musi mieć pokrycie – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Jarosław Górniak, prorektor ds. rozwoju UJ.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
– Uczelnie muszą na swe funkcjonowanie otrzymywać środki – powiedział dziennikowi prof. Stanisław Kistryn, wiceprzewodniczący rady.
W projekcie nowelizacji pojawiła się także dobra wiadomości dla studentów, ponieważ mają się zmienić zasady przyznawania stypendium socjalnego, zgodnie z którymi więcej osób mogłoby liczyć na wsparcie.
– To my zaproponowaliśmy zmiany dotyczące zasad przyznawania stypendium socjalnego. Obecnie kryteria dochodowe podnoszone są bardzo rzadko, co powodowało, że coraz mniej osób mogło korzystać ze wsparcia. Zmiana spowoduje, że studenci, w których rodzinach dochód nie przekracza 1570 zł, a w przyszłym roku – 1620, otrzymają stypendium – komentuje w "Rz" Kewin Lewicki, przewodniczący Parlamentu Studentów RP.