W ostatnim czasie dużo się dzieje w Widzewie. Obserwujmy zmiany w zarządzie i w sztabie szkoleniowym. Drużyna w końcu zaczęła regularnie wygrywać budując serię 3 zwycięstw. Mimo wyników i lepszej gry, to nieobecny na boisku jest pretekstem do wielu dyskusji. Mowa o Hamuliciu, który w ramach wypożyczenia trafił latem do Łodzi.
Powrót Hamulicia do Polski
Przejście Saida Hamulicia stało się hitem transferowym obecnego sezonu. Wszystko z uwagi na sentyment kibiców Ekstraklasy do Bośniaka. Said został zauważony przez skautów w całej Europie dzięki grze w Stali Mielec. To właśnie w Ekstraklasie przeżywał najlepszy okres w swojej karierze, gdzie w 17 spotkaniach zdobył 9 bramek. Szybko trafił do Toulouse FC, gdzie zagrał tylko w 6 meczach. Później był wypożyczany do znanych europejskich klubów - Vitesse i Lokomotiwu Moskwa. Jednak tam również nie został pierwszoplanową postacią. Klub z Francji zapewne uznał, że najlepszym miejscem na odbudowanie będzie kraj, w którym się wybił.
Został wypożyczony z Toulouse FC do końca obecnego sezonu z opcją wykupu. Jednak już wiadomo, że klub nie skorzysta z tej możliwości…
Polecany artykuł:
Kontrowersje wokół Hamulicia
Przed przyjściem do Widzewa napastnik nie grał zbyt wiele, do tego trapiły go urazy. Dlatego trener Daniel Myśliwiec chciał, aby poprzez treningi przystosował się do gry. Zresztą mniejsze kontuzje zdarzały się Bośniakowi przez cały okres przebywania w Łodzi.
Kibice zapamiętają jego pobyt głównie z kłótni, w której złamał rękę. Gdy trener Myśliwiec opublikował kadrę na mecz ze Śląskiem zawodnik tak się zdenerwował brakiem swojego nazwiska, że uderzył w drzwi. Dzień później całe zajście potwierdził prezes klubu.
Hamulić wysłany na przymusowy urlop
Bośniak nie wiele razy pojawiał się w wyjściowym składzie. Gdy już grał pokazywał, że zależy mu na przerwaniu fatalnej serii bez gola, która dla napastnika jest bolesnym piętnem. Samo bieganie nie wystarczyło. W barwach Widzewa zdobył tylko jedną bramkę podczas meczu Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra.
Po przyjściu trenera Zeljko Sopicia kariera napastnika w Widzewie się skończyła. Powodem nie była niemal zerowa skuteczność, ale postawa na treningach. Dla szkoleniowca najważniejsze jest zaangażowanie, bez niego nie ma mowy o grze.
- Dałem mu wolne, obecnie jest na wakacjach. Kiedy ktoś przychodzi na trening, to musi dawać z siebie minimum sto procent. Poniżej tego nawet nie dyskutuję. Nie mam problemu z nikim, ale jeżeli zostawiłbym go w drużynie, nie mógłbym spojrzeć w oczy moim piłkarzom. Widzew to nie jest więzienie i jeżeli ktoś tak myśli, to jest w złym miejscu – powiedział trener Sopić przed ostatnim meczem z Lechią Gdańsk.
W dzień meczowy Chorwat potwierdził, że napastnik przez swoją postawę już nie zagra w tym sezonie. Jest to równoznaczne z tym, że Widzew nie skorzysta z opcji wykupu Bośniaka.
Problem nie pojawił się po przyjściu Zeljko Sopicia. Ten istniał o wiele wcześniej. Zauważyli to sami piłkarze, którzy starali się w tej sprawie interweniować. Więcej o tym powiedział Rafał Gikiewicz.
- My jako rada drużyny byliśmy w tym temacie parę razy u trenera Daniela Myśliwca. Rozmawialiśmy też z Hamuliciem i z dyrektorem Wichniarkiem. Uważam, że osoba, która nie potrafi się dostosować do grupy, nie jest w stanie funkcjonować w szatni. Byłem za tym, żeby to wypożyczenie zostało skrócone. Musi coś zmienić w podejściu do treningów. Umiejętności ma wielkie – powiedział Rafał Gikiewicz w rozmowie z Canal+.
Wielki dzień w ponad 100-letniej historii Widzewa. Robert Dobrzycki oficjalnie nowym właścicielem klubu