W sobotę (19 października) łódzki Aquapark Fala organizuje dzień tylko dla dorosłych. Tego dnia do aquaparku wstęp będą miały tylko osoby, które ukończyły 18 lat.
- To odpowiedź na potrzeby naszych klientów, którzy regularnie zwracają się do nas z prośbami o organizowanie wydarzeń bez udziału dzieci - tłumaczy prezes Aquaparku Fala, Krzysztof Babij.
Pomysł zorganizowania dnia bez dzieci na miejskim kąpielisku wzbudził wiele kontrowersji. Oburzenie części internautów wywołało nie tylko samo wydarzenie - organizowane przez miejską spółkę, która nie powinna dyskryminować żadnej grupy mieszkańców - ale też forma jego promocji.
„Marzy Ci się cały dzień na basenie bez pisków, chlapania i kolejek na zjeżdżalnie? 19 października w Aquaparku Fala bawią się wyłącznie dorośli! Dzieciom wstęp wzbroniony” – reklamuje wydarzenie łódzka Fala, a jako ilustrację na materiałach promocyjnych dodaje przekreślone zdjęcie płaczącego dziecka.
Sprawą zainteresowała się Rzeczniczka Praw Dziecka, która zwróciła się do łódzkiego aquaparku oraz prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej z prośbą o natychmiastowe wyjaśnienie.
- Jako Rzeczniczka Praw Dziecka w kontekście „stref wolnych od dzieci” stoję na stanowisku, iż tego rodzaju oferty nie służą dobru ogółu, jakim jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego opartego na szacunku dla praw wszystkich, niezależnie od wieku, płci, wyznania, niepełnosprawności, orientacji i bliskiej mi idei partycypacji młodych ludzi w życiu społecznym, obywatelskim – podkreśla Monika Horna-Cieślak. - Istnieje bowiem ryzyko, że w analogiczny sposób można by wyodrębnić strefy dostępne tylko dla kobiet lub mężczyzn, tylko dla osób bez niepełnosprawności lub tylko do określonego roku życia. Każda z takich ofert budziłaby równy niepokój w budowaniu i trwaniu demokratycznego państwie. Wykluczenie danej grupy osób tylko dlatego, że nie spełnia ustalonego odgórnie przez kryterium - w tym przypadku wieku - może rodzić obawy związane z nierównym ich traktowaniem.
Rzeczniczka zwraca też uwagę na promujący wydarzenie plakat, który „kształtuje pejoratywny obraz funkcjonowania dziecka w przestrzeni publicznej”
- Używanie języka wykluczającego dzieci z przestrzeni publicznej, życia społecznego budzi mój sprzeciw – dodaje Monika Horna-Cieślak. - Nasza wrażliwość powinna skłaniać nas do eliminowania z dyskursu publicznego i języka określeń i środków wyrazów, które w konsekwencji uruchamiają negatywne odczucia względem najmłodszych.
Polecany artykuł: