sąd

i

Autor: BŹ

Brutalna zbrodnia w akademiku. Po 26 latach rozpoczął się proces przed łódzkim sądem

2021-11-09 12:55

Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się we wtorek proces Mirosława Ż., zatrzymanego po 25 latach od dokonania zabójstwa ze zgwałceniem 22-letniej studentki w jednym z akademików w Łodzi. Oskarżony przez ćwierć wieku ukrywał się m.in. w Rosji. Grozi mu dożywocie.

Do zbrodni doszło w czerwcu 1995 roku w akademiku na łódzkim osiedlu studenckim Lumumby, ale dopiero teraz główny podejrzany stanął przed sądem. 57-letni Mirosław Ż. przez 25 lat ukrywał się bowiem za granicą; pod fałszywym nazwiskiem przebywał m.in. w okolicach Iwanowa w Rosji, gdzie został zatrzymany i w lutym br. sprowadzony do Polski.

W odczytanym we wtorek w sądzie akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła mężczyźnie dokonanie zabójstwa 22-letniej studentki Uniwersytetu Łódzkiego poprzez uduszenie oraz "działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Hanny S., używając przemocy polegającej na duszeniu rękami oraz biciu po twarzy doprowadził ją do obcowania płciowego".

Mirosław Ż. na sali sądowej - podobnie, jak w trakcie śledztwa - nie przyznał się do winy. Dodał, że na pierwszej rozprawie nie będzie odpowiadał na pytania i chciałby złożyć wyjaśnienia na późniejszym etapie procesu.

We wtorek sąd przesłuchał świadków, ówczesnych kolegów i koleżanki zamordowanej z akademika.

Prokurator Sławomir Piwowarczyk z Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście zapewnił w rozmowie z mediami, że znaczy upływ czasu od dokonania zbrodni w żaden sposób nie wpływa na jakość materiału dowodowego zebranego w tej sprawie.

- Dowody zgromadzone na pierwotnym etapie postępowania, przed ucieczką oskarżonego, uzupełnione przez bieżące opinie, stanowią doskonały materiał dowodowy, który pozwala na przyjęcie sprawstwa i zawinienie oskarżonego – podkreślił.

Zdaniem obrońcy z urzędu oskarżonego adw. Konrada Balcewicza jest to sprawa poszlakowa i nie ma jakiegokolwiek bezpośredniego dowodu, który wskazywałby, że Mirosław Ż. dopuścił się zarzucanego mu czynu.

- Sąd w tej chwili orzeka w oparciu o kodeks karny, który nie obowiązywał w chwili dokonania czynu. Korzystniejsze dla oskarżonego są przepisy kodeksu karnego, które obowiązywały w chwili zdarzenia. Ówczesny kodeks nie przewidywał, że przestępstwo zabójstwa może być dokonane ze szczególnym okrucieństwem oraz kary dożywotniego pozbawienia wolności – dodał.

Do zbrodni doszło 18 czerwca 1995 r. przed południem na łódzkim osiedlu studenckim Lumumby. Jak wynika z ustaleń śledczych, 22-letnia studentka Uniwersytetu Łódzkiego w nocy poprzedzającej zdarzenie wraz ze swoim znajomym bawiła się w klubie studenckim "Medyk". Wyszli razem ok. godz. 3 i poszli do akademika, w którym kobieta mieszkała. Po pewnym czasie pojawił się tam także podejrzany, który był wówczas pracownikiem ochrony "Medyka" wraz z grupą swoich znajomych. W jednym z pokoi wspólnie pili alkohol.

Studentka ze swoim znajomym niebawem udała się do swojego pokoju, gdzie położyła się spać. Została sama. Przed godziną 6 jej znajomy, który do niej na chwilę wszedł, stwierdził, że śpi. Oskarżony - jak wynika z zebranych dowodów - ok. godz. 7 wraz ze znajomymi wyszedł z akademika.

- Wszystko jednak wskazuje na to, że mężczyzna wrócił, gdyż przed godziną 8 próbował ustalić, który pokój zajmuje 22–latka. Około godz. 12, jej znajomy po wejściu do pokoju stwierdził, że młoda kobieta nie żyje. Wyniki oględzin i przeprowadzonej sekcji zwłok nie pozostawiły wątpliwości co do tego, że została ona w bardzo brutalny sposób zamordowana i stała się ofiarą przemocy seksualnej - wyjaśnił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Dodał, że na ciele ofiary stwierdzono liczne obrażenia, wygląd części z nich wskazywał na to, że próbowała się bronić.

Następnego dnia policjanci starali się dotrzeć do podejrzanego. Nie zastali go w miejscu zamieszkania. Mężczyzna przestał utrzymywać jakiekolwiek kontakty ze swoją matką i znajomymi.

W toku śledztwa przeprowadzono badania śladów DNA. Stwierdzono, że na spodniach mężczyzny, znalezionych w jego mieszkaniu są ślady, z których wyizolowano profil zgodny z profilem ofiary. Natomiast, na bluzce piżamy 22–latki ujawniono DNA o profilu męskim zgodnym z wyizolowanym ze śladów pobranych z odzieży podejrzanego.

- Uwzględniając materiał dowodowy prokuratura śródmiejska prowadząca śledztwo w tej sprawie wydała postanowienie o przedstawieniu Mirosławowi Ż. zarzutu dokonania ze szczególnym okrucieństwem zbrodni zabójstwa i zgwałcenia 22–latki - wskazał Kopania.

Z ustaleń wynikało, że mężczyzna uciekł z Polski, najprawdopodobniej zmieniając tożsamość i wygląd. Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Podczas prowadzonych czynności policjanci uzyskali szereg informacji o miejscu rzekomego ukrywania się poszukiwanego. Początkowo tropy prowadziły do Niemiec, później do Grecji.

- Ostatecznie stwierdzono, że przebywa w Rosji, zamieszkując w jednej z małych miejscowości w regionie Iwanowo. Szeroko zakrojone działania podejmowane przy udziale policji i biura Interpolu doprowadziły do jego zatrzymania. Ukrywał się pod fałszywymi danymi osobowymi. Jak twierdzi, był informatykiem – dodał rzecznik Prokuratury.

W lutym br. mężczyzna został przekazany do Polski. Prokurator przesłuchał go w charakterze podejrzanego. Sąd zastosował tymczasowe aresztowanie.

W śledztwie 57-latek nie przyznał się do zarzutów, wyjaśnił, że słabo pamięta noc z 17 na 18 czerwca 1995 r. W ocenie prokuratury zebrany materiał dowodowy, zwłaszcza zeznania przesłuchanych świadków, wyniki badań genetycznych, opinia biegłych psychiatrów i psychologów uzasadnia skierowanie aktu oskarżenia. Mężczyzna nie był wcześniej karany. W opinii biegłych w chwili popełnienia zarzucanej mu zbrodni był w pełni poczytalny.

Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!

ALICJA w ESKA Live. Tego koncertu nie możecie przegapić!