Balenciaga otworzyła sklep z pamiątkami
Balenciaga uwielbia szokować i wie, jak zarobić na tym pieniądze. Była już torebka do złudzenia przypominająca worek na śmieci za 8000 tysięcy złotych, „stare” trampki za niecałe 7000 zł i kopertówka wzorowana na paczce po chipsach za 9000 zł. Teraz hiszpański dom mody otworzył się na turystów, którzy tłumnie przyjadą do Paryża na Igrzyska Olimpijskie. Paryski butik Balenciagi przy Rue Saint-Honoré stał się sklepikiem z pamiątkami.
Polecany artykuł:
Ceny pamiątek zwalają z nóg
Kolekcja inspirowana zbliżającymi się igrzyskami składa się z magnesów na lodówkę, kubków, breloków, koszulek i wszystkich innych przedmiotów, które można zwykle kupić na ulicznych straganach. Ceny, jak na Balenciagę przystało, kosmiczne.
Kubek z napisem I love Paris & Balenciaga kosztuje 75 euro, czyli niecałe 320 złotych. Turyści, którzy chcieliby sprawić sobie pamiątkowy magnes na lodówkę w kształcie bagietki, powinni naszykować 95 euro, czyli około 400 złotych. Bejsbolówka z napisem Paris to wydatek rzędu 350 euro, czyli jakieś 1,5 tys. zł. Tyle samo kosztują klapki japonki z nadrukowanymi zdjęcia paryskich atrakcji turystycznych. To jednak nic w porównaniu z breloczkiem z wieżą Eiffla, za który trzeba zapłacić 595 euro, czyli ponad 2,5 tys. zł.
Kolekcja, nawiązująca do Igrzysk Olimpijskich, będzie dostępna w butiku do września. Niektóre pamiątki można również kupić na stronie internetowej marki.