- Do dewastacji wiat dochodzi zwykle nocą, natomiast niszczenie pojazdów często ma miejsce w biały dzień – przyznaje Piotr Wasiak z MPK.
To wszystko odbija się niestety na pasażerach i ich komforcie.
- Takie akty wandalizmu wymuszają opóźnienia w kursowaniu komunikacji miejskiej - zaznacza Wasiak. - Zniszczony pojazd musi się zatrzymać, zwykle też zjeżdża do zajezdni. Nim podstawimy nowy pojazd, muszą pojawić się opóźnienia.
Gdy w pojeździe dochodzi do aktu wandalizmu, pracownicy MPK mają najczęściej związane ręce. Mówią o tym otwarcie.
- Kierujący pojazdem w takich przypadkach może tylko zadzwonić do centrali i zgłosić awanturę – przyznaje motorniczy Tomasz Kucharski. - Zatrzymuję wagon, przyjeżdżają odpowiednie służby i to one zajmują się całą sytuacją. Ja nie mogę interweniować. W tym czasie sprawca zwykle oddala się z miejsca zdarzenia.
Często takie zdarzenia są rejestrowane przez monitoring, ale maseczki utrudniają identyfikację sprawców. Czy uda się wreszcie położyć kres pladze wandalizmu w MPK?