Widzew Łódź - Piast Gliwice. Wynik i relacja z meczu
Choć obie drużyny w tabeli ekstraklasy dzielił zaledwie punkt, do meczu 29. kolejki przystępowały w odmiennych nastojach. Gospodarze byli w kryzysie i 17 tysięcy dopingujących ich w niedzielę kibiców miało nadzieję na pierwsze od siedmiu kolejek zwycięstwo. Za to rozpędzony Piast do Łodzi przyjechał po czterech wygranych z rzędu, które pozwoliły podopiecznym trenera Aleksandara Vukovica nie tylko oddalić się od strefy spadkowej, ale wyprzedzić w tabeli niedzielnego rywala.
Wiosenna forma obu zespołów miała swoje odzwierciedlenie w grze. Goście mogli prowadzić już w 1. minucie. W świetnej sytuacji po podaniu Michała Chrapka znalazł się Michael Ameyaw, ale były widzewiak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Widzew odpowiedział niecelnym uderzeniem głową Łukasza Zjawińskiego, a później pełną kontrolę nad pierwszą połową przejęli gliwiczanie.
Piłkarze Vukovica zepchnęli gospodarzy do defensywy. Łodzianie wybronili się przed strzałami z dalszej odległości Arkadiusza Pyrki i Greka Alexandrosa Katranisa, ale w 22. minucie Grzegorz Tomasiewicz pokonał już Jakuba Wrąbla, który dostał szansę występu w miejsce Słowaka Henricha Ravasa. Pomocnik Piasta uderzył z linii pola karnego, a akcja bramkowa gości zaczęła się od straty piłki pod własnym polem karnym Łotysza Andrejsa Ciganiksa.
Po objęciu prowadzenia Piast nabrał jeszcze większej pewności siebie. Odwrotnie niż łodzianie, którzy mimo słabej postawy mieli swoją okazję do wyrównania. W 35. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Ernest Terpiłowski, lecz strzał młodzieżowca obronił Słowak Frantisek Plach.
Goście obronili się przed stratą gola, a po chwili podwyższyli prowadzenie. Znów po akcji prawą stroną boiska, piłkę przed polem karnym otrzymał Patryk Dziczek, który uderzył płasko w kierunku bramki, a piłkę po drodze trącił jeszcze Kamil Wilczek.
Schodzących do szatni na przerwę gospodarzy żegnały gwizdy, ale po zmianie stron początkowo nadal inicjatywa i piłkarska dojrzałość była po stronie zespołu z Gliwic. Nie atakowali jednak bramki gospodarzy z taką chęcią, jak przed przerwą. Mimo to zdobyli trzeciego gola. W 72. minucie po błędzie Dominika Kuna piłkę przejął Pyrka i po przebiegnięciu połowy boiska minął Wrąbla i trafił do pustej bramki.
Dość nieoczekiwanie dopiero wówczas zaczęły się prawdziwe emocje. Najpierw gola dla Widzewa w 76. minucie po uderzeniu z dystansu zdobył Juliusz Letniowski, a siedem minut później drużyna Niedźwiedzia przegrywała już tylko jedną bramką. Obrońcy gości na bardzo dużo pozwolili w swoim polu karnym Bartłomiejowi Pawłowskiemu, który z bliskiej odległości pokonał Placha.
W ostatnich minutach Widzew przycisnął Piasta. Przed stratą gola gliwiczan uchronił jednak bramkarz, który w 87. minucie uprzedził Albańczyka Juljana Shehu. Pod drugim polem karnych swoich szans nie wykorzystali zaś Szczepan Mucha i Pyrka.
Widzew Łódź - Piast Gliwice: 2:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Grzegorz Tomasiewicz (22), 0:2 Kamil Wilczek (36), 0:3 Arkadiusz Pyrka (72), 1:3 Juliusz Letniowski (76), 2:3 Bartłomiej Pawłowski (83).
Żółta kartka - Widzew Łódź: Łukasz Zjawiński. Piast Gliwice: Jakub Czerwiński.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 17 008.