Polskie przepisy nie nadążają za postępującymi zmianami klimatycznymi. Jak pisaliśmy niedawno w Eska.pl, ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce uregulować pracę w wysokich temperaturach.
- Z powodu zmian klimatycznych letnie miesiące są coraz cieplejsze, a dni z temperaturą powyżej 30 czy 35 stopni są coraz częstsze. Pracownicy oraz związki zawodowe zwracają uwagę na ten problem, jednak poprzedni rząd nie podjął adekwatnych działań – poinformował resort rodziny.
W ministerstwo zlecono prace przygotowawcze, które mają skupić się na określeniu uniwersalnej temperatury maksymalnej w miejscach pracy. Dzięki takim regulacjom pracodawcy mieliby jasność do co tego, w jakich przypadkach mogą zwolnić pracowników ze świadczenia pracy. Teraz, jak podaje Portal Samorządowy, również ministerstwo edukacji rozważa doprecyzowanie norm dotyczących postępowania w przypadku upałów, aczkolwiek dopiero po zapoznaniu się propozycjami resortu pracy.
Polecany artykuł:
Czy uczniowie będą zwalniani do domów w czasie upałów?
Obowiązujące przepisy określają, że zajęcia szkolne nie mogą się odbywać w temperaturze poniżej 18 stopni Celsjusza i obligują dyrektorów szkół od odwołania lekcji. A co z upałami? Teoretycznie te same przepisy mają zastosowanie w przypadku upałów, ale nie jest to napisane wprost.
- Dyrektorzy mogą podejmować takie decyzje, choć nie zawsze są tego świadomi. Przepisy są jasne, choć nie zawsze precyzyjne, i dyrektorzy często boją się podejmować działania bez wyraźnych wskazówek, obawiając się reakcji rodziców – wyjaśnia Portalowi Samorządowemu mecenas Anna Krause.
Zdaniem prawniczki, zamiast wprowadzać nowe przepisy, bardziej zasadne byłoby edukowanie dyrektorów na temat możliwości, jakie już mają.
ZOBACZ TEŻ: Tych imion nie można nadać dzieciom w Polsce. Na liście m.in. Wiedźmin czy... Nutella