Poważny kryzys energetyczny wkrótce pojawi się w Łodzi? Tego obawiają się przedstawiciele władz miasta, którzy na poniedziałkowej konferencji prasowej poinformowali, że mają problem z podpisaniem umowy na dostawę energii elektrycznej. Okazuje się, że do ogłoszonego w Łodzi przetargu nie wystartowała żadna spółka energetyczna. Postępowanie zostało więc unieważnione, a miasto przystąpiło do negocjacji z wolnej ręki. Niestety, ale mimo wstępnej gotowości do rozmów i oficjalnego zaproszenia spółka Energa Obrót SA ostatecznie do nich nie przystąpiła.
- Jesteśmy w trakcie rozmów wstępnych, nawet jeszcze nie negocjacji, z inną spółką PGE Obrót SA, ale są one bardzo trudne - poinformowała wiceprezydent Łodzi, Małgorzata Moskwa-Wodnicka. - Spółka narzuciła nam warunki, od spełnienia których zależy czy w ogóle przystąpi do negocjowania ceny. Te warunki są nierealne do spełnienia, a chodzi m.in. o zawarcie umowy na wzorach PGE, a więc my nie mamy możliwości ingerencji w umowę. Dodatkowo pojawiła się nowa opłata, o istnieniu której dotychczas nikt nie słyszał. Negocjacje są w toku, więc nie mogę ujawniać szczegółów ale mam uzasadnione obawy, że dojdzie do sytuacji że za prąd będziemy płacić nawet 1500 zł za megawatogodzinę, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że będziemy zmuszeni gasić w szkołach światło.
Obecna umowa na dostawę energii ze stawką 507 zł za MW/h kończy się z końcem bieżącego roku. Zgodnie z zapowiedziami po podwyżkach cena energii dla samorządów miała nie przekroczyć 785 zł za MW/h plus VAT. Tymczasem stawka zaproponowane przez PGE jest od niej dwukrotnie wyższa. Nie wiadomo jak zakończą się negocjacje z PGE, ale łódzcy samorządowcy obawiają się, że jeśli nie dojdzie do porozumienia wówczas wszystkie podmioty skupione w Łódzkiej Grupie Zakupowej wejdą w tzw. sprzedaż rezerwową energii, co może zakończyć się cenami nawet 3-4-krotnie wyższymi niż obecne oraz brakiem umowy gwarantującej przez cały rok niezmienną cenę.
Podobne problemy mają samorządy m.in. Wrocławia, Poznania, Sopotu, Wałbrzycha, Jeleniej Góry i Tarnowa. We wtorek (29 listopada) problem z zakupem energii ma być tematem dyskusji na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Przedstawiciele Związku Miast Polskich zebrali szczegółowe informacje z samorządów w tej sprawie i będą domagać się wyjaśnień od przedstawicieli rządu.
PGE w przesłanym nam oświadczeniu twierdzi, że "PGE Obrót nie ofertuje na 2023 r. grup klientów, których obejmują regulacje jako odbiorców uprawnionych. Dotyczy to szczególnie Jednostek Samorządu Terytorialnego ofertowanych w trybie Ustawa Prawo Zamówień Publicznych. Podejmując taką decyzję Spółka przeanalizowała otoczenie regulacyjne i upewniła się, że ta grupa klientów skorzysta z niższych cen gwarantowanych ustawowo. W sytuacji, gdy w związku z brakiem oferty, klienci będą korzystać z umów sprzedawcy rezerwowego, po złożeniu przez nich stosownego oświadczenia, sprzedawcy mają obowiązek rozliczać uprawnione podmioty po cenie maksymalnej wynikającej z ustawy. Na zaproszenie Urzędu Miasta Łódź, spółka PGE Obrót przystąpiła do negocjacji z wolnej ręki dot. sprzedaży energii. Podczas rozmowy przedstawiciele Spółki przekazali szczegóły związane z możliwością złożenia oferty oraz elementów, które się na nią składają. Na prośbę Urzędu przesłane zostały do niego wzorce umów PGE Obrót, taryfa Spółki dla energii elektrycznej z grup taryfowych A,B,C i R oraz taryfa sprzedawcy rezerwowego z grup taryfowych A,B,C i R wraz z orientacyjną opłatą handlową. Jest ona stosowana powszechnie w umowach zawartych na wzorze PGE Obrót i jest niezależna od ilości energii pobranej przez Klienta".