Był gniew, wkurzenie, dosadne hasła i okrzyki, ale protest był pokojowy. Mieszkańcy zebrali się pod siedzibą PIS, a później spontanicznie ruszyli Piotrkowską w stronę Placu Wolności. - Jesteśmy tu, by wyrazić swój sprzeciw po publikacji pseudo -wyroku, pseudo -Trybunału Konstytucyjnego. Nie można zmuszać kobiet do heroizmu. Niech to będzie ich decyzja, a nie polityków. – mówili uczestnicy marszu. Na manifestacje przyszły wszystkie pokolenia. Były babcie, matki i córki, a wspierali je dziadkowie, mężowie, ojcowie i synowie. - Jest nas tu ponad tysiąc osób i codziennie będzie więcej. W całej Polsce to setki tysięcy obywateli. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich. Nie zgadzamy się, żeby ktoś decydował za kobiety. To jest ich wybór i nie powinno być przymusu – mówili mężczyźni.
Protestujący przyszli z hasłami namalowanymi na kartonach, to już tradycja tych manifestacji. - Czasem są poważne, czasem zabawne i dowcipne. To oddolna inicjatywa uczestników i wyraz sprzeciwu wobec rządzących. Te transparenty są kreatywne, nie zawsze grzeczne, ale zawsze wyrażają emocje- mówili manifestanci i chętnie robili zdjęcia oryginalnym hasłom.
Na Piotrkowskiej byli policjanci, ale nie wchodzili w tłum. Z radiowozów słychać było komunikaty o zakazie zgromadzeń w czasie epidemii koronawirusa. Manifestanci odpowiadali, że mają prawo protestować. Protestujący byli spokojni, wszyscy w maseczkach i nie było żadnych interwencji. Podczas przemarszu policja jechała z przodu i także zabezpieczała tył manifestacji.
Po przejściu do Placu Wolności protestujący wrócili pod siedzibę PIS. Łodzianie zapowiadają kolejne sprzeciwy i demonstracje.