W sobotę wieczorem (10 czerwca) policjanci z łódzkiej drogówki kontrolowali prędkość kierowców na al. Jana Pawła II. W pewnym momencie ich uwagę zwróciła grupa motocyklistów, z których jeden poruszał się na tylnym kole z podgiętą i oklejoną nalepkami tablicą rejestracyjną. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać go do kontroli. Ku ich zaskoczeniu motocyklista, zamiast zwolnić, przyspieszył i zaczął uciekać w kierunku ulicy Bartoszewskiego. Policjanci ruszyli za nim w pościg.
Motocyklista, nie zważając na przepisy i innych uczestników ruchu, pędził ulicami Pryncypalną, Tuszyńską, Dachową, Rzgowską i Kluczową. Próbując zgubić policjantów, przejeżdżał na czerwonym świetle, wyprzedzał w miejscach niedozwolonych i nie cofał się nawet przed jazdą z dużą prędkością po chodniku. W końcu zjechał na tereny zielone w pobliżu torów. Tam w pewnej chwili stracił panowanie nad motocyklem i przewrócił się na ziemię. Depczący mu po piętach policjanci natychmiast wykorzystali tę okazję i zatrzymali uciekiniera.
Jak się okazało, motocyklem kierował 34-latek. Badanie wykazało, że był trzeźwy. Liczne nieprawidłowości ujawniła jednak kontrola jego yamahy.
- Pojazd miał pogiętą i oklejoną nalepkami tablicę rejestracyjną, przeróbki w układzie hamulcowym, nadmiernie zużyty bieżnik opon. Ponadto poza obrys motocykla wystawały ostre elementy - poinformowała mł. asp. Jadwiga Czyż z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - 34-latek nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć policjantom swojego zachowania. Stwierdził, że chciał się popisać swoimi umiejętnościami jazdy na motocyklu.
Policjanci zatrzymali motocykliście prawo jazdy i dowód rejestracyjny yamahy. Za niezatrzymanie się do kontroli drogowej grozi mu teraz nawet 5 lat więzienia. Dodatkowo 34-latek odpowie za popełnione wykroczenia.
Polecany artykuł: