Łódzki Magistrat

i

Autor: Urząd Miasta Łodzi

Łódzka strażniczka poturbowana? Sprawą zajmie się prokuratura!

2022-05-26 18:30

Strażniczka miejska pełniła dyżur w budynku Urzędu Miasta Łodzi, gdy do magistratu przyszli strajkujący pracownicy socjalni MOPS. Strażnicy chcieli zatrzymać protestujących przed drzwiami prowadzącymi do prezydenckich gabinetów i doszło do przepychanek.

W czwartek (19.05.2022) protestujący w magistracie pracownicy MOPSu mieli wtargnąć do sekretariatu wiceprezydenta miasta i poturbować strażniczkę miejską. 

Do teraz Martyną przebywa na zwolnieniu lekarskim. To przestało mieć formę protestu, a przybrało postać przemocy i agresji wobec naszej koleżanki, funkcjonariuszki, Polki, łodzianki i matki. Cała sytuacja wygląda bardzo źle zarówno w świetle moralności, jak i prawa, dlatego sprawą zajmie się prokuratura, którą zawiadomiliśmy o całej sprawie - mówi Patryk Polit, komendant Straży Miejskiej w Łodzi.

Związkowcy zaprzeczają, jakoby doszło zarówno do wtargnięcia do sekretariatu wiceprezydenta miasta, jak i do poszkodowania strażniczki miejskiej, która 19-ego maja pełniła służbę w łódzkim magistracie.

Tam było sto osób, które widziały jak ta sytuacja wyglądała naprawdę. Usłyszałem od strażników miejskich, że ta pani uderzyła się w łokieć o szklane drzwi i ten łokieć jej po prostu spuchł. Czy był w tym udział osób trzecich? Nie wiem, wiem na pewno, że nikt z nas niczego takiego nie widział. Jeśli ktoś dysponuje dowodami i informacjami w tej sprawie, to niech mi je przedstawi - odpowiada Sylwester Tonderys ze Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych w MOPS w Łodzi.

Wierzę w kompetencję moich funkcjonariuszy i wierzę, że samoistnie nie uderzają się o elementy odgradzające od przestrzeni chronionej. Jeżeli, jak mówi pan Tonderys, setka osób napiera na osobę stojącą w "wąskim gardle", jakim jest korytarz w magistracie, o którym rozmawiamy, to bez wątpienia mamy do czynienia z udziałem osób trzecich. Dysponujemy materiałem dowodowym w postaci notatek służbowych sporządzonych przez naszych funkcjonariuszy i przede wszystkim zwolnieniem, które wydał lekarz dla poszkodowanej strażniczki miejskiej. Ludzie, którzy dokonali, nie są anonimowi. Są to osoby zatrudnione w jednej instytucji miejskiej. Doszło albo do naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego, albo do czynnej napaści. O kwalifikacji czynu zadecyduje prokuratura - podsumowuje Patryk Polit.

Za naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego grozi do 3-ech lat pozbawienia wolności.