Widzew Łódź – Warta Poznań
To nie był dobry weekend dla łódzkich drużyn. W sobotę Widzew podjął u siebie Wartę Poznań. Wydawało się, że łodzianie mają wszelkie argumenty, aby wygrać – wyższa pozycja w tabeli, niezła gra w ostatnim czasie i przewaga własnego boiska. Jednak, z tył głowy kibiców pojawiała się myśl o spotkaniu tych drużyn w zeszłym sezonie. Wtedy miał też wygrać Widzew, ale Warta postawiła mocen warunki i wygrała.
Widzew od początku nastawił się na ofensywę. Atakował niemal cały czas. Piłkarze stworzyli mnóstwo sytuacji, ale zabrakło skuteczności. Przeciwnie było w przypadku rywali. W pierwszej połowie oddali tylko jeden strzał, który dał ostateczne zwycięstwo.
- Obiecałem sobie, że będzie krótko, ale nie jest łatwo zebrać myśli. Miałem duży dylemat, jak zagrać przeciwko tak dobrze zorganizowanemu w defensywie rywalowi: czy zmienić strukturę ofensywną i zaburzyć odruchy, które zawodnicy wypracowali sobie w stworzonych sytuacjach. Wybrałem to rozwiązanie, dzięki czemu stworzyliśmy sobie sporą liczbę sytuacji, ale mieliśmy większą trudność w ich wykorzystaniu. Nie napoczęliśmy przeciwnika, a później, przy niekorzystnym wyniku, moim piłkarzom zbyt często drżały nogi. Mogę tylko żałować tej decyzji – powiedział Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź.
Polecany artykuł:
Śląsk Wrocław – ŁKS
Łodzianie nie mieli łatwego zadania. Dopiero co rozegrali aż 120 minut z bardzo wymagającym rywalem jakim jest Raków Częstochowa, a już w niedzielę pojawili się na stadionie lidera Ekstraklasy – Śląska Wrocław. Rycerze Wiosny byli przez wielu skazywani na wysoką porażkę, ale pokazali, że walka nie jest im obca. Pierwszego gola strzelili gospodarze, ale łodzianie się nie poddali i zdołali doprowadzić do wyrównania. Taki wynik utrzymywał się bardzo długo. Śląsk zdołał strzelić zwycięskiego gola dopiero w szóstej minucie doliczonego czasu gry. Kibiców pewnie ucieszyłby remis na tak trudnym terenie, ale innego zdania jest trener ŁKS-u.
- Nie składamy broni i walczymy dalej. To nie musiało skończyć się porażką. Prawdę powiedziawszy, byłbym nawet zły, gdybyśmy zremisowali ten mecz, bo przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Wierzę, że po takich ranach i ciosach dźwigniemy się, bo fragmentami wyglądało to nieźle – skomentował Piotr Stokowiec, szkoleniowiec ŁKS-u.