Renta wdowia, czyli jeden z najważniejszych postulatów Lewicy
Podczas bieżącej kadencji parlamentu do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw w celu wprowadzenia renty wdowiej, autorstwa Lewicy.
W projekcie zaproponowano, aby owdowiała osoba mogła zachować swoje świadczenie i powiększyć je o 50 procent renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub pobierać rentę rodzinną po zmarłym małżonku i 50 procent swojego świadczenia.
Obecnie renta rodzinna - w przypadku, gdy umrze jeden ze współmałżonków - to 85 procent wyższego świadczenia.
Projekt ustawy przewiduje również, że prawo do renty wdowiej będą mieli wszyscy uprawnieni do świadczeń, nie tylko ubezpieczeni w ZUS, ale także w KRUS oraz emeryci mundurowi. Swoimi zapisami obejmuje również osoby, które zostały wdową lub wdowcem nawet kilka lat temu.
W projekcie znajduje się górny limit otrzymywanego świadczenia i jest to trzykrotność średniej emerytury, czyli obecnie 7625 zł.
Renta wdowia trafi do kosza?!
W czasie bieżącej kadencji parlamentu projekt Lewicy trafił do Sejmu, a następnie został skierowany do dalszych prac w sejmowej komisji, celem doprecyzowania jego zapisów. Problem w tym, że w polskim prawodawstwie obowiązuje zasada dyskontynuacji, zgodnie z którą parlament, który kończy swoją kadencję, zamyka wszystkie sprawy, nad którymi pracował, niezależnie od tego, na jakim były one etapie postępowania. Czy to oznacza, że renta wdowia trafi do kosza? Niekoniecznie! Okazuje się, że istnieją wyjątki od zasady dyskontynuacji, które dotyczą
- projektów ustaw z inicjatywy obywatelskiej
- sprawozdań sejmowej komisji śledczej
- postępowań w sprawie odpowiedzialności konstytucyjnej
- postępowań w Komisji do Spraw Unii Europejskiej
- postępowań w sprawach petycji
- wniosków o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłów i senatorów.
Projekt Lewicy o wprowadzeniu renty wdowiej jest właśnie projektem obywatelskim, co oznacza, że nie podlega zasadzie dyskontynuacji.