Jan Paweł II, Józef Piłsudski, Roman Polański, Jan Machulski, Teresa Żylis-Gara i... Piotr Rogucki. Co łączy te wybitne osobistości?
Wszyscy mieli wąsa? (śmiech) Ale wiem, wiem, o co chodzi. Dostaliśmy specjalne urządzenie, które sprawia, że gdy tylko gdzieś pójdziemy w mieście Łódź, to możemy otworzyć dowolne drzwi, o dowolnej godzinie. A mowa o kluczu do miasta, czyli honorowym obywatelstwie. Jak ktoś dostanie taki tytuł, dostanie tym samym takie "urządzenie" i może sobie dowolnie poczynać w tym mieście.
Najmłodszym honorowym obywatelem Łodzi jest O.S.T.R. , ale zaraz po nim jesteś Ty. W tak młodym wieku dostać takie wyróżnienie to chyba coś?
Fajnie, naprawdę! Całe życie w tym mieście cały czas jestem, choć już nie w samej Łodzi, a kilka kilometrów dalej. Ale na Piotrkowską mam wciąż 20 minut, o ile nie ma korków. Wielkie wyróżnienie bez wątpienia, nie tylko dla mnie, ale i dla całego zespołu, bo wiadomo, że to się łączy z zespołem Coma. Ja nie przepadam za zaszczytami, szczerze mówiąc nie czuję się najlepiej w takiej sytuacji.
Ale to nie było tak, że Cię posadzili na środku i wręczyli wyróżnienie. To było podczas ogromnego wydarzenia, w czasie Łódź Summer Festival.
Tak, to było w moim naturalnym środowisku, w środowisku pracy. Zagraliśmy koncert na Łódź Summer Festival, było faktycznie multum ludzi. Pogoda trochę nie dopisała, za to muzyka zdecydowanie dopisała. No i cóż... Jestem honorowy.
A przed nami wielkie wydarzenie, Światło i MRock...
Wyjątkowy koncert. Wyjątkowy naprawdę, bo chyba jeszcze nie było takiego koncertu w Polsce, gdzie publiczność może wybierać wersję utworu, który wykonają artyści. A ten koncert współtworzę razem z Katarzyną Nosowską, będzie też w Łodzi Kazik Staszewski i Doda.
Już mamy za sobą dwa koncerty i to rzeczywiście działa. Te emocje się przenoszą, jest ekscytująco, ale i szybko. Bo koncert trwa dwie godziny, ale dzięki tym wszystkim niespodziankom, które tam mamy i zabiegom wyboru, wydaje się, że mija w pół godziny. A co najważniejsze - gramy tu nasza playlistę marzeń. To są covery z lat 90-tych, początku dwutysięcznych i kilka współczesnych, które mnie i Kaśkę Nosowską ukształtowały, które w sercu grają, a już rzadko są wykonywane. Jest dużo emocji, jest wzruszenie, jest sentyment i energia, bo wszystkie kawałki są podane w nowych aranżacjach.
I Wy to widzicie na bierząco, co publiczność wybierze?
My stoimy na scenie i czekamy na decyzję. To jest takie zawieszenie, punkt niepewności, którą wersję będziemy musieli zagrać. Decyzje podejmuje się na trzy sposoby - kod QR, krzyk lub milczenie oraz światło z telefonu. My czekamy na scenie i mówią nam do ucha: "Dobra, wygrało światło". I za trzy sekundy jest ogłaszane, że światło. Do ostatniej chwili niepewność. A do tego są dwa utwory, gdzie nie wiadomo, który zespół zagra, bo mamy zespół Michała Foxa Króla oraz Michała Cieślaka i mój. Więc stoją dwa zespoły i nie wiadomo, który zagra.
A jak jest remis? Możne być tak, że tutaj w Łodzi jedno po drugim wykonacie?
Właśnie zastanawialiśmy się nad tym, czy nie byłoby fajnie żeby wykonać obie wersje podczas któregoś z tych koncertów. I może to nie jest głupi pomysł, by to się stało właśnie w Łodzi...
Tak! Czekamy na to!
No dobra, zostałem przekonany! Zaraz po naszej rozmowie zadzwonię do producenta i powiem, że tak byśmy zrobili.
Gracie w różnych zakątkach naszego kraju. Nie jesteś artystą, który milczy. Jak coś się dzieje nie tak jak powinno, mówisz o tym głośno. Czy to jest przywilej artystów czy obowiązek?
Myślę, że to jest obowiązek każdego z nas tak naprawdę, by zabierać głos w chwili, gdy dzieje się jakaś niesprawiedliwość. Ja jestem strasznie uczulony na niesprawiedliwość. A szczególnie na szeroką skalę niesprawiedliwość, jakiej świat doświadcza, którą fundują nam stare dziady skazane prawomocnymi wyrokami za różne przestępstwa, którzy nie wiadomo jakim zbiegiem okoliczności rządzą tym światem i nie wahają się używać swojej władzy do tego, by niszczyć innych, zabijać ludzi niewinnych i sterować całym światem, że mam wrażenie, że przeżywamy jakąś kolejną erę niewolnictwa. Myślę, że jeśli ludzie sami nie zbuntują się przeciwko takiemu mechanizmowi świata, to tak dalej będzie trwać.
To, co pada ze sceny jest mocne, dosadne. Nie szczypiesz się w język.
Ja nie mam powodów, by szczypać się w język. Ci, którzy wyciągają broń za miliony dolarów, by zabijać innych, nie mają żadnych wyrzutów sumienia.
Na koniec jeszcze pytanie o Comę, nasz łódzki zespół. Po krótkiej przerwie, daliście mu drugie życie!
To była pięcioletnia przerwa, ale to nie my daliśmy drugie życie, a nasi fani. Okazało się, że w czasie, kiedy nas nie było, przez te pięć lat, wyrosło nowe pokolenie, które zaczęło słuchać tego zespołu. W internecie zobaczyli, że istnieje Coma i stwierdzili, że chcą go zobaczyć. Jak pytałem w zeszłym roku i w tym roku, bo tyle gramy po powrocie, kto jest pierwszy raz na koncercie Comy, zazwyczaj 50 procent łapek było w górę.
Ale muszę dać do zrozumienia, że będziemy grali z Comą, ale nie będziemy grali co roku. W przyszłym roku może pojawimy się na jakiś dwóch festiwalach, ale klubowe, halowe, to może za jakieś trzy lata. Więc jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć Comę w wydaniu pełnowymiarowym, największy i najlepiej zrealizowany koncert, jaki zrobiliśmy, koncert naszych marzeń, nazywa się RE-START. Przed nami jeszcze cztery: Kraków, Wrocław, Gdańsk i Katowice. Zapraszamy.

i
