O Annie Malinowskiej usłyszała cała Polska, gdy w 2021 roku odwiedziła ją ekipa prowadzonego jeszcze przez Katarzynę Dowbor programu „Nasz nowy dom”. Dom, w którym pani Anna mieszkała wówczas z wnuczką był w katastrofalnym stanie. Tylko jeden pokój nadawał się do użytku, a kobiety zmuszone były spać w jednym łóżku. W pozostałej części budynku był straszny grzyb, a ogrzewanie zapewniał ulokowany w piwnicy stary piec. Wizyta ekipy remontowej Polsatu odmieniła życie obu kobiet.
Pech pani Anny jednak nie opuszczał. Jak przypomina Dziennik Łódzki, kilka lat wcześniej – w 2019 roku – w wyniku powikłań po grypie zmarł partner pani Anny, z którym wspólnie prowadziła odwiedzany głównie przez rowerzystów bar „Modrzewiak”. Pół roku później na nowotwór żołądka zachorowała jej 37-letnia córka. Kobieta zmarła w 2020 roku, osierocając córkę. Pani Anna została sama z wnuczką Gabrysią.
Gdy po wizycie ekipy programu „Nasz nowy dom” wydawało się, że wszystko zmierza ku lepszemu, u pani Anny stwierdzono nowotwór jelita grubego. Łodzianka starała się walczyć ze wszystkich sił ze straszną chorobą, by jej wnuczka nie została sama. Niestety, tej nierównej walki nie udało jej się wygrać. Mimo operacji i chemioterapii, 67-latki nie udało się uratować. Anna Malinowska zmarła 20 maja. 14-letnia Gabrysia - tak, jak obawiała się pani Anna - została sama.
