Kiełkujące ziemniaki. Jeść czy nie?
Kuchenne szafki z pewnością pełne są kiełkujących ziemniaków. Zwłaszcza należące do tych osób, które lubią robić zakupy na zapas. Po pewnym czasie ze świeżych bulw zaczynają wyrastać zielone lub żółte kiełki. Wiele osób pozbywa się tych niewielkich łodyżek, obiera ziemniaki i wrzuca do garnka. Dlaczego to nie jest najlepszy pomysł?
Kiełkujące ziemniaki zawierają w sobie duża ilość solaniny i chakoniny. To związki glikoalkaloidowe, które występują naturalnie w bulwach i są uznawane za toksyczne. W świeżych ziemniakach ich ilość jest niewielka, ale kiedy zaczynają kiełkować, ilość tych związków chemicznych zaczyna wzrastać. Co istotne, nie znikają one pod wpływem gotowania czy pieczenia ziemniaków. Rozkład tych związków następuje dopiero w temperaturze powyżej 260 °C.
Zatrucie toksynami z ziemniaków
Zjedzenie zbyt dużej ilości solaniny i chakoniny może prowadzić do zatrucia organizmu, które najczęściej objawia się wymiotami, biegunką oraz bólem brzucha. Jednakże w skrajnych przypadków zatrucie może skutkować obniżeniem ciśnienia krwi, przyspieszeniem pulsu, bólem głowy oraz gorączką. Jedzenie kiełkujących ziemniaków jest niewskazane zwłaszcza w przypadku dzieci oraz kobiet w ciąży.
Najlepiej całkowicie zrezygnować z jedzenia takich ziemniaków i nie doprowadzać do ich kiełkowania, czyli nie kupować na zapas.