Lokatorzy zawalonej kamienicy święta spędzą w hotelu
Lokatorzy zawalonej kamienicy przy al. 1 Maja 23 w Łodzi od początku września mieszkają w hotelu. Wyprowadzili się tydzień przez pamiętną katastrofą budowlaną. Piotr Borysławski z rodziną mieszkali w oficynie, której ściana runęła podczas drążenia tunelu pod Łodzią. Stracili wszystko. Przed nimi wyjątkowo trudny okres – święta Bożego Narodzenia, które wszyscy chcemy spędzić w rodzinnej, domowej atmosferze.
- Święta w hotelu to bardzo nietypowa sytuacja. Gdyby to był planowany wyjazd, to zupełnie co innego, ale my musimy spędzić święta w hotelu, bo nie mamy gdzie wracać – mówi nam Piotr Borysławski.
Rodzina nie nastawia się na świąteczny klimat.
- Kupiliśmy tylko choinkę do pokoju. Myślę, że święta będą bardzo skromne. Coś tam przygotujemy, tylko my nie mamy możliwości, żeby zrobić coś na miejscu. Będzie jakiś talerz śledzi, ewentualnie sałatka jarzynowa – opowiada. - Będziemy siedzieć w pokojach. Mamy trójkę dzieci, w wieku 16, 19 i 21 lat. Każde jest w oddzielnym pokoju. U nas nie ma teraz integracji rodzinnej. Nie przebywamy w jednym domu, gdzie możemy wspólnie porozmawiać i spędzać czas. Trudno będzie zgrać te święta.
Mogłoby się wydawać, że pobyt w hotelu to dogodność, ale po czterech miesiącach może stać się udręką.
- Wiadomo, warunki nie są złe, ale co swoje, to swoje. W domu człowiek jest niezależny, może robić co chce. Tutaj mamy schemat życia ustalony przez hotel. Śniadanie do godziny 10. Obiadokolacja od 17 do 19. Jest nuda, monotonia. Nie ma co robić. Nie mamy swoich obowiązków. Niby nie trzeba się martwić o obiad, nie trzeba sprzątać. Można pomyśleć, że to jest tak, jakby się było na wczasach, ale to nie są wczasy. Dla nas to jest duży problem – dodaje pan Piotr i podkreśla, że w hotelu nie da się mieszkać w nieskończoność. - Kiedyś by się chciało wrócić do siebie i zacząć wszystko od nowa. Straciliśmy cały dobytek życia i teraz będziemy się odbudowywać. Jeżeli będziemy mieć gdzie.
"Nie wiemy, czy następnych świąt też nie spędzimy w hotelu"
Rodzina nadal czeka na przydział mieszkania. Perspektyw na własne lokum ciągle nie ma.
- My jesteśmy dużą rodziną. W kamienicy mieliśmy mieszkanie o powierzchni około 90 metrów kwadratowych. Więc chcielibyśmy czegoś podobnego. Dzieci są w różnym wieku, więc dla nas odpowiednie byłoby mieszkanie czteropokojowe. Trwają cały czas poszukiwania przez urząd miasta odpowiedniego mieszkania. Od 2 miesięcy jest cisza. Pokazano nam jedno mieszkanie, które nie przypadło nam do gustu. Od tej pory nie mamy żadnych propozycji – zdradza nam mieszkaniec zawalonej kamienicy.
Jak rodzina widzi w tym momencie swoją przyszłość?
- My nawet nie wiemy, czy następnych świąt też nie spędzimy w hotelu. Na razie perspektywa jest taka, że nawet jak byśmy dostali mieszkanie, to remont ma trwać dwa miesiące. Teraz nie mamy żadnej oferty – kwituje pan Piotr.
Na święta ma tylko jedno życzenie.
- Żebyśmy otrzymali nowe mieszkanie. To jest dla nas najważniejsze.