Za każdym razem, gdy w mieście spadną obfite deszcze, na ulicach tworzą się ogromne rozlewiska. To przez systemem odprowadzania wody, który nie działa wystarczająco skutecznie. Problem utrudnia życie mieszkańcom Łodzi.
- Zgłoszenia pojawiają się zawsze po deszczach lub jeszcze przed deszczami. Wtedy przechodzący mieszkańcy wysyłają nam zdjęcia, stąd wiemy jak to wygląda. Niestety, studzienki są często pozapychane. Zdarza się, że po remontach miejsca odpływu są przesunięte lub są wyżej niż pozostała część drogi przez co spływ jest znacznie ograniczony. Jeden i drugi przypadek powodują, że mamy powodzie i nie można przejechać, ani przejść - powiedział Jarosław Kostrzewa z LDZ Zmotoryzowani Łodzianie.
Czym jest to spowodowane i czy jest to problem wyłącznie naszego miasta?
- Problem jest zauważalny nie tylko w Łodzi, ale w większości miast w Polsce, szczególnie tych dużych, których duże fragmenty śródmieścia są zabetonowane. Woda nie wchłania się, bo terenów zielonych jest zbyt mało. Przy bardzo intensywnych opadach kanalizacja nie jest w stanie wszystkiego odprowadzić od razu, to musi chwilę potrwać. Proszę zwrócić uwagę, że podczas bardzo intensywnych opadów w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu czy Krakowie wszyscy mówią o zalanych ulicach – mówi nam Anna Bylewska-Juszczak z łódzkiego ZWiK.
Polecany artykuł:
Zalane ulice to problem, na który może mieć wpływ bardzo wiele czynników, jak np. zbyt wiele śmieci czy liści przy spływach.
- Na kratkach oprócz śmieci, folii, często mamy liście i zeschniętą skoszoną, ale nie uprzątniętą trawę. ZWiK jako operator zajmuje się udrażnianiem przepływu deszczówki do kanałów deszczowych, czyli tym, co jest wewnątrz studzienki, pod powierzchnią kratki, m.in. zapchanym syfonem. Wtedy na miejsce jedzie samochód, który zasysa wnętrze z tej komory i czyści z piasku czy mułu. Systematycznie czyścimy wszystkie wpusty, oczywiście nie wszystkie od razu. Bardzo często problemem są śmieci, które zalegają na kratkach. Podczas intensywnych opadów czy burz spływają z całej okolicy do odpływów. Tych odpływów w mieście jest ok. 20 tys. i nie ma możliwości, aby wszystkie z nich sprawdzić przed burzą – tam gdzie gromadzi się woda i nie odpływa, wysyłamy specjalistyczny samochód do udrożnienia przepływu - dodaje Anna Bylewska-Juszczak.
Po każdej ulewie w mediach społecznościowych pojawia się mnóstwo zdjęć zalanych ulic. Czy władze miasta jakoś reagują na takie zgłoszenia?
- Po naszych postach na facebooku jest odzew ze strony miasta. Pojawiają się informacje, że ZWiK wyjeżdża i czyści te studzienki, ale niestety nie wszystkie. Mieliśmy takie miejsca, które pokazywaliśmy przez 2 lata, m.in. przy ul. Grabieniec jedna ze studzienek dopiero niedawno została wyczyszczona. Służby wyjeżdżają dopiero jak jest wielka ulewa, żeby pokazać, że „coś tam robimy”. Nie jest to czyszczone wystarczająco często – dodaje Jarosław Kostrzewa.
Czasami dochodzi do dość nietypowych sytuacji. Ostatnio na łódzkich drogach można było zobaczyć „gejzery”.
Jest to spowodowane tym, że woda wypełnia studnie do równego poziomu. Jeśli nie są one na równym poziomie, tylko jedna wyżej od drugiej, to ciśnienie wywierane przez spływającą wodę jest tak duże, że powoduje wylanie słupa wody.