Lekarka z Łodzi wystawiała studentom fałszywe zaświadczenia

i

Autor: pixabay.com

Lekarka z Łodzi wystawiała studentom fałszywe zaświadczenia. Grozi jej 10 lat więzienia

2022-11-21 8:45

Nawet 10 lat więzienia grozi 57-letniej lekarce i 65-letniemu pracownikowi jednej z prywatnych łódzkich uczelni, którzy „załatwiali” studentom zaświadczenia lekarskie bez przeprowadzania badań. Kandydaci na studentów za takie zaświadczenia płacili po 50 zł. Funkcjonariusze przyznają, że śledztwo ma charakter rozwojowy.

Policjanci z Wydziału do walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie prowadzą śledztwo w sprawie wyłudzenia przez jedną z prywatnych uczelni dotacji oświatowych z Urzędu Miasta Łodzi. W trakcie dochodzenia funkcjonariusze ujawnili wątek korupcyjny, w który zamieszana była łódzka lekarka.

- Policjanci ustalili, że reprezentujący szkołę 65-letni łodzianin proponował słuchaczom przy składaniu dokumentów, że za kwotę 50 zł szkoła „załatwi” dla nich zaświadczenie lekarskie, bez konieczności udziału słuchacza w badaniu - informuje asp. sztab. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Zaświadczenia lekarskie były wystawiane przez zaprzyjaźnionego lekarza służby medycyny pracy.

Jak ustalili śledczy, 57-letnia lekarka wystawiła 63 zaświadczenia lekarskie o braku przeciwwskazań zdrowotnych do podjęcia praktycznej nauki zawodu dla kandydatów na studentów. Za każde takie zaświadczenie pobierała opłatę w wysokości 50 zł.

Prokuratura przedstawiła lekarce 63 zarzuty dotyczące przyjęcia łapówki. Kobieta została oddana pod dozór policji połączony z nakazem powstrzymania się od świadczenia usług medycznych, a także zastosowano wobec niej zabezpieczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. 63 zarzuty dotyczące wręczenie łapówki usłyszał również reprezentujący uczelnię 65-latek. Wobec niego również zastosowano dozór policyjny i zabezpieczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. Obojgu grozi teraz kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

- Śledztwo ma charakter rozwojowy – przyznaje Radosław Gwis.

Pierwszy śnieg w Rzeszowie