Zduńska Wola była niegdyś wielkim ośrodkiem włókienniczym na mapie Polski. Skarpetki i rajstopy z niewielkiego miasta pod Łodzią kupowała cała Polska. To między innymi dzięki działalności firmy Wola. Ta już niestety czasy świetności ma już za sobą i teraz znajduje się w bardzo trudnej sytuacji.
W połowie stycznia sąd ogłosił upadłość firmy. Natomiast syndyk w rozmowie z Business Insider mówi, że robi wszystko, aby Wola przetrwała.
- Sąd ogłosił upadłość zakładów Wola, ale jako syndyk wierzę, że restytucja jest możliwa. Na ten moment mamy dwóch potencjalnych inwestorów. Możliwa jest tu dzierżawa z prawem pierwokupu – mówi Krzysztof Piotrowski z kancelarii Kancelaria Piotrowski i Wspólnicy w rozmowie z Business Insider.
Polecany artykuł:
Firma ma długie tradycje. Była bardzo ważna dla całego regionu. Jeszcze rok temu pracowało w niej 300 osób. Dziś jest ich zaledwie 100.
- Przedsiębiorstwo moim zdaniem warto uratować, bo ma wspaniałe tradycje, sięgające lat 40. XX w., ale nie tylko dlatego. Znak towarowy zakładów Wola jest bardzo rozpoznawalny, a produkt — bardzo dobry jakościowo. Są to skarpety bardzo wysokiej jakości, wykonywane z nici hinduskich. Zakład ma też naprawdę świetnych specjalistów, na przykład mistrzów farbowania. Jest też tam jedna z dwóch farbiarni skarpet w Polsce. Gdy się wchodzi do zakładu, naprawdę czuć tę wspaniałą tradycję. Warto, by Wola przetrwała – dodaje Krzysztof Piotrowski.
Nie tylko Wola ma problemy. W Zduńskiej Woli funkcjonuje jeszcze inna duża firma – Ferax. To ona stoi za produktami „Gatta”. Obie firmy mają problemy.
- Obie firmy mają problemy. W Ferax zawarto układ, ale go nie zrealizowano. W Woli natomiast takiego układu nie było. Oczywiście liczę na to, że Ferax będzie radził sobie coraz lepiej. To zakład znacznie większy niż Wola, jego problemy zdecydowanie bardziej odbiłyby się na lokalnym rynku pracy — opowiada Krzysztof Piotrowski.