Jak wyeliminować śmiertelne wypadki na drogach? Ma w tym pomóc projekt zmian prawnych

i

Autor: Pixabay.com

Prawo

Jak wyeliminować śmiertelne wypadki na drogach? Ma w tym pomóc projekt zmian prawnych

2024-10-03 15:16

Poważne wypadki drogowe takie jak tragedia na autostradzie A1 w Piotrkowie Trybunalskim stały się impulsem do wprowadzenia zmian. Powstał projekt ustawy, która miałaby zwiększyć poziom bezpieczeństwa na naszych ulicach.

Nadchodzą zmiany dla kierowców?

Wielu uczestników ruchu drogowego nie czuje się zbyt pewnie. To przez kierowców, którzy nie są wystarczająco uważni. Zbyt brawurowe zachowania mogą mieć fatalne skutki. Z tego powodu postał społeczny projekt ustawy podnoszącej poziom bezpieczeństwa na naszych ulicach.

- Cały czas borykamy się z problemem wypadków śmiertelnych lub kończących się ciężkimi obrażeniami. Mamy znacząco wyższy współczynnik niż średnia unijna. Chcielibyśmy to zmienić. Dodatkowo, wszyscy wiemy o wydarzeniach, które odbywały się w ciągu minionego miesiąca, kiedy mieliśmy serię zabójstw drogowych, bo ciężko to inaczej nazwać. Chcemy społecznie przeciwdziałać i pomóc politykom czy osobom, które zarządzają ruchem. Ale również policji. Bardzo często policjanci są bezradni w stosunku do czegoś takiego mając do dyspozycji obecne przepisy. Bardzo często mamy sytuacje, w których funkcjonariusz mówi „no tak, znowu kogoś zatrzymuje, on ma już ósmy zakaz prowadzenia pojazdów, a ja nic nie mogę zrobić, on mi się śmieje w twarz”. Skupiliśmy się na tym, aby egzekwowalność przepisów była znacząco wyższa, nie może być tak, że tylko 60% mandatów jest egzekwowanych, a także zaostrzyć kary za najbardziej rażące przestępstwa - powiedział nam Jarosław Ogrodowski z Instytutu Spraw Obywatelskich, jeden z twórców projektu.

Kto powinien obawiać się zmian?

Czy projekt jest rewolucją w polskich przepisach o ruchu drogowym? Autorzy twierdzą, że tak, ale tylko dla osób przekraczających przepisy. Dla kierowców jeżdżących zgodnie z prawem sytuacja powinna się poprawić.

- Dla zwykłego kierowcy, który porusza się zgodnie z przepisami będzie to niezauważalne. Ale jeśli mówimy o zbrodniarzach, bo inaczej nie umiem tego nazwać, którzy wsiadają za kółko z dużą ilością promili lub przekraczają prędkość o 100, 150 km/h, to nie umiem ich nazwać inaczej. Takich ludzi trzeba bezwzględnie i skutecznie ukarać. Dlatego proponujemy wprowadzenie nowej kategorii, czyli zabójstwa drogowego, jak również oparcie się w tym na przepisach, które już funkcjonują w innych krajach Unii Europejskiej. Nie wymyślamy koła na nowo. Opieramy się na tym co już działa w Europie – tam gdzie współczynnik śmierci lub ciężkich obrażeń jest dużo niższy niż w Polsce – słyszymy.

Usłyszeliśmy, że projekt jest kontynuacją już podjętych działań. Wprowadzenie go miałoby jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo na drogach.

- Oczywiście, już odbyliśmy długą drogę. Zmiany w prawie w roku 2021, 2022 przełożyły się na to, że liczba ofiar na drogach spadła o ponad 20%. To pokazuje, że to właściwa droga. Natomiast, zdajemy sobie sprawę, że my jako Polska zobowiązaliśmy się do tego, że do 2050 roku osiągniemy „wizję zero”, czyli nie będziemy mieli żadnego wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Do roku 2030 mamy osiągnąć zmniejszenie o połowę ilość wypadków z takim skutkiem. Patrzymy także na badania opinii publicznej, gdzie takie działania cieszą się dużym poparciem. Po prostu trzeba zmienić przepisy. Chcemy pomóc politykom, osobom, które zajmują się infrastrukturą drogową. Żeby im też się pracowało łatwiej i takie przykre rzeczy wydarzały się jak najrzadziej – dodaje Jarosław Ogrodowski z Instytutu Spraw Obywatelskich.

Kto pomagał w tworzeniu projektu?

Projekt powstawał przez długi czas. Było to spowodowane m.in. konsultacjami z ekspertami. Miano na uwadze przede wszystkim skuteczność proponowanych zmian.

- Jest to projekt społeczny, do którego na różnych etapach włączali się eksperci od ruchu drogowego. Jednym z nich był Tomasz Tosza, czyli osoba odpowiedzialna za to, że wprowadzono „Wizję zero” w Jaworznie, a teraz pracuje w Urzędzie Miasta stołecznego Warszawa. Do tego konsultowaliśmy to z różnymi środowiskami, żeby dowiedzieć się co im doskwiera. Każdy przepis łatwo napisać, ale trudno wyegzekwować, dlatego zależało nam na tym, aby to skonsultować. Zaczęliśmy prace na przełomie czerwca i lipca, ale proces konsultacji, rozmowy z różnym osobami również z legislatorami. Tym co skłoniło nas do tego, żebyśmy zaczęli działać było morderstwo na A1, kiedy zbrodniarz uderzył w rodzinę, która spłonęła żywcem w samochodzie, a teraz ukrywa się on przed prawem. Od tego czasu staraliśmy się gromadzić różne dane. Następnie włączać w to ekspertów, aby pomogli nam od strony merytorycznej. Później już we własnym gronie próbowaliśmy to przekuć na przepisy – podsumuwuje Jarosław Ogrodowski.

Która łódzka ulica jest najdłuższa? Niektóre miejsca mogą zszokować

ESKA: Kulisy rozstania Dody i Dariusza Pachuta