Igły i szpilki w cukierkach na Halloween. "Im bardziej emocjonalna historia, tym większe zasięgi"

Kolejny rok, kolejne doniesienia o igłach i metalowych elementach ukrytych w halloweenowych słodyczach. Choć większość historii nie została zgłoszona na policję, niektóre kończyły się policyjnymi interwencjami, a część okazała się ... dziecięcymi żartami. Z psycholog dr Martą Majorczyk oraz mł. insp. Joanną Kącką rozmawiamy o emocjach wokół Halloween oraz granicach odpowiedzialności.

Igły i szpilki w cukierkach na Halloween

i

Autor: pixabay,Internet/print screen/ Pixabay.com

Dlaczego Halloween w Polsce budzi tak silne emocje?

Tegoroczne Halloween znowu zdominowały doniesienia o niebezpiecznych znaleziskach w cukierkach. Z Chorzowa, Wielkopolski, Warszawy i Łodzi napływały sygnały o igłach, szpilkach czy ostrzach od temperówek. Choć policja nie potwierdza wszystkich doniesień, każda historia błyskawicznie rozchodziła się w sieci i uruchamiała emocje.

Dr Marta Majorczyk z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Uniwersytetu SWPS w Poznaniu przypomina, że źródło tego napięcia leży głębiej — w samym statusie święta, które w Polsce nie ma tradycyjnego zakorzenienia: - Jest to święto, które przyszło do nas stosunkowo niedawno. To nie jest nasze, rodzime święto, które funkcjonowało przez setki lat. Pojawiło się w momencie, kiedy zmienił się ustrój polityczny. Można mówić o nim tak naprawdę od początku lat dwutysięcznych. Dla dorosłych, którzy dorastali w latach 90., to element kultury amerykańskiej, którą znali z filmów. Ich dzieci uczestniczą dziś w zabawie, która dla jednych jest formą rozrywki, a dla innych – czymś nieakceptowalnym. Dla części osób Halloween pozostaje świętem „nie z naszej kultury”, co budzi emocje i sprzeciw.

Psycholożka zauważa, że te odmienne emocje wobec Halloween wynikają z różnic światopoglądowych i pokoleniowych.

- Trzeba pamiętać, że nawet jeśli ktoś nie chce w tym uczestniczyć, można to wyrazić w sposób kulturalny – nie otwierać drzwi, wyłączyć dzwonek, powiesić kartkę z prośbą o uszanowanie decyzji. Z drugiej strony – rodzice, którzy pozwalają dzieciom brać udział w zabawie, powinni być obecni i uczyć szacunku dla tych, którzy Halloween nie obchodzą. Chodzi o wychowywanie w duchu wzajemnej tolerancji - dodaje dr Majorczyk.

Igły w cukierkach i panika w sieci

Niepokój związany z Halloween w dużej mierze napędzają media społecznościowe. Wystarczył jeden dramatyczny post, by informacja rozniosła się po całym kraju. Tak było w Łodzi, gdzie stand-uperka Aleksandra Radomska opublikowała w internecie emocjonalne ostrzeżenie o cukierkach z igłami. Wpis zdobył tysiące udostępnień, a sprawą zainteresowały się media i policja.

– Po tych wszystkich publikacjach, po zainteresowaniu mediów tradycyjnych, policja starała się ustalić, jak wygląda ta historia. Z naszej strony były pewne działania, które w dość szybkim czasie przyniosły efekt związany z tym, że historia została po prostu wyprostowana. Okazało się, że nikt z dorosłych w sposób taki perfidny, z premedytacją nie wręczył dzieciom cukierka z igłą w środku, tylko po prostu jedno z dzieci wpadło na tak delikatnie rzecz mówiąc, niemądry pomysł i pewnie konsekwencje tego w tej chwili też ponosi - mówi mł. insp. w st. spocz. Joanna Kącka.

Była rzeczniczka łódzkiej zwraca też uwagę na mechanizmy, które rządzą siecią: - Media społecznościowe rządzą się też emocjami. Im bardziej emocjonalna historia – i to najczęściej dotyczy negatywnych emocji, strachu, niepokoju – tym osiąga większe zasięgi i więcej udostępnień. Udostępnienia bardzo często odbywają się bez żadnej refleksji. Po prostu klikamy, bo chcemy komuś pomóc, chcemy rozpowszechnić jakąś informację, która ma być ostrzeżeniem. Wiele jest takich historii, które niestety bardzo trudno potem szybko zdementować, bo one rozchodzą się z prędkością światła i często nawet policji, kiedy już ma zweryfikowaną informację, ciężko jest to zatrzymać.

Dr Majorczyk mówi z kolei o braku równowagi między emocjami a rozsądkiem: - Myślę, że nie mamy do czynienia z paniką moralną, tylko raczej z pewną społeczną nadwrażliwością. Rodzice reagują emocjonalnie – czasem nawet przesadnie, jak w sytuacji, gdy ktoś sprawdzał cukierki wykrywaczem metali. Dochodzimy wówczas do pewnego absurdu, ale też pokazuje to, jak silnie działa wyobraźnia. Takie sytuacje wymagają po prostu rozsądku: warto, by dzieci zbierały słodycze w miejscach, które są znane i bezpieczne, na przykład w gronie znajomych. Nie chodzi o straszenie, tylko o odpowiedzialność.

Dzieci same sobie robiły "psikusy" na Halloween

W tym roku sprawcami niektórych incydentów okazały się dzieci. W Trzemesznie 10-latka wraz z koleżankami wkręciła śrubę w batonik, w Łodzi dziewczynka włożyła igły do cukierków. Oba przypadki uruchomiły pełne procedury policyjne.

Dr Marta Majorczyk podkreśla, że takie zachowania wynikają z niedojrzałości emocjonalnej, ale też z błędów w wychowaniu: - W zeszłym roku takie zachowania pojawiały się jako element „challenge’u” w mediach społecznościowych. Możliwe, że i tym razem to był rodzaj głupiego psikusa. Dzieci w tym wieku nie mają jeszcze w pełni rozwiniętej kory przedczołowej, a więc zdolności przewidywania konsekwencji. Potrzebna jest poważna rozmowa i edukacja – i to nie tylko z dziećmi, ale także z rodzicami – podkreśla psycholog z Uniwerstytetu SWPS. - Współczesne wychowanie bardzo mocno koncentruje się na prawach dziecka, a znacznie mniej mówi o obowiązkach. Rodzice często bronią dzieci przed konsekwencjami ich zachowań, tłumacząc, że „to tylko dziecko”. Brak refleksji i nadopiekuńczość dorosłych powodują, że młodzi ludzie nie uczą się odpowiedzialności. A potem, gdy pojawiają się poważniejsze problemy, często jest już za późno na naukę konsekwencji.

Halloween? KATOLIK tego nie obchodzi! Polacy barykadują drzwi. Cukierka nie dam i POGONIĘ! - KOMENTERY