Ten widok zapiera dech w piersiach i zapada w pamięć. 170 tysięcy lampek, szopka, tańczące mikołaje i kryształowy renifer. To wszystko można zobaczyć w "Sieradzkim Las Vegas", na prywatnej posesji Państwa Kulawiaków. Co najbardziej podoba się odwiedzającym?
- Dzieciom najbardziej spodobała się szopka.
- Kryształowy renifer. Te nietypowe atrakcje robią wrażenie. Myślę, że ilość światełek można porównać do Las Vegas.
- Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Właściciela musiało to kosztować ogrom pracy, aby to wszystko przygotować.
Polecany artykuł:
Dodatkowe lampki to jedno, ale przygotowano także wiele innych nowości, jak np. dmuchańce. Nic dziwnego, że „Sieradzkie Las Vegas” przyciąga ludzi z całego świata.
- Mamy wielu gości z Ameryki Północnej, ale także z Azji - mówi Krzysztof Kulawiak.
Świąteczną iluminacje można oglądać bezpłatnie, do 6 stycznia.