Lipiec przyniósł zmiany na łódzkim rynku nieruchomości. Przez jakiś czas sytuacja była dosyć stabilna, jednak w lipcu średnia cena za metr kwadratowy niebezpiecznie zbliżyła się do progu 10 tysięcy. Cena wyniosła 8,2-9,4 tys. zł. Zgodnie z analizami banku PKO BP przeciętne ceny mieszkań w Łodzi od ostatniego kwartału urosły o 3,9%. Jednak mowa tutaj o cenie średniej. Oznacza to, że można znaleźć lokale znacznie tańsze, ale też droższe.
- Ciężko mówić o średniej cenie. W Łodzi są też lokale znacznie droższe, bo zdarzyło mi się wyceniać lokale mieszkalne, których cena za metr kwadratowy wyniosła 13-14 tys. zł. Są też takie za 4 tys. zł. Faktem jest, że średnia cena rośnie. Jest to uwarunkowane różnymi czynnikami. Pod koniec ubiegłego roku i początku tego to generalnie ceny nie wzrastały. Wzrost zaczął się nie dawno. Z tego co czytam, bo jeszcze twardych danych nie mam, rządowy program kredytu 2% spowodował podniesienie cen ofertowych. A co do transakcji to one się dopiero odbędą/odbywają – mówi Przemysław Buczek, specjalista ds. nieruchomości.
Zdaniem specjalisty, obecna sytuacja nie jest bardzo zła. Nawet biorąc pod uwagę ostatnie lata, mieliśmy do czynienia z większymi wzrostami cen.
- 3,9% to nie jest duży wzrost. W 2021 roku wzrosty były na poziomie 10%. Obecny wzrost jest poniżej inflacji, która jest na poziomie 10-11%. Jednak, trend jest wzrostowy – tłumaczy Przemysław Buczek.
Kiedy możemy spodziewać się odwrócenia trendu? Niestety, ceny mieszkań nie prędko zaczną spadać.
- Odwrócenie trendu, czyli okres kiedy ceny nie rosły, a momentami nawet spadały mieliśmy w końcówce zeszłego roku. Obecnie ceny dalej rosną z różnych powodów. Aby nastąpiła stagnacja lub radykalny spadek to musiałoby się coś niespodziewanego wydarzyć, np. krach, mocne podniesienie stóp procentowych czy sytuacja na świecie, która spowodowałaby niecodzienne czynniki. Jednak, biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania to ten trend będzie rosnący – dodaje Przemysław Buczek.