Antoni Klimek: Z szacunku do kibiców nigdy nie przeszedłbym do ŁKS-u. Rozmawialiśmy z młodym piłkarzem Widzewa

i

Autor: widzew.com

Sport

Antoni Klimek: Z szacunku do kibiców nigdy nie przeszedłbym do ŁKS-u. Rozmawialiśmy z młodym piłkarzem Widzewa

2024-09-17 21:57

Od awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej Widzew przeszedł duże zmiany. Po pierwszym Ekstraklasowym sezonie do drużyny dołączył m.in. Antoni Klimek, który miał wpływ na wiele ważnych meczów. Młody zawodnik szybko odnalazł się w Łodzi i zyskał sympatię kibiców. Piłkarz opowiedział nam o swoich pierwszych chwilach w mieście, początkach w klubie i o relacjach z innymi zawodnikami. Całą rozmowę znajdziecie w dalszej części artykułu.

- Mieszkałeś między innymi we Wrocławiu, który wygląda nieco inaczej niż Łódź. Jakie były twoje pierwsze wrażenia odnośnie naszego miasta i jak się tutaj zaaklimatyzowałeś?

- Wbrew pozorom nie miałem żadnych wyobrażeń dotyczących Łodzi. Nie jestem też specjalnie wymagający. Przeprowadziłem się tutaj z dziewczyną, więc we dwójkę jest raźniej. Do wczoraj mieszkałem bardzo blisko - z balkonu widziałem stadion. Więc od początku Łódź mi przypadła do gustu. W momencie testów medycznych przed transferem mieszkałem w hotelu, z którego jest blisko na Piotrkowską. To piękne miejsce, od początku zrobiło na mnie wrażenie, szczególnie wieczorem. Mi się tutaj podoba, moja dziewczyna znalazła w Łodzi pracę i uczelnie, a jeśli druga połówka jest zadowolona to inaczej też się odbiera to miejsce. Też patrzę z perspektywy dobrze spędzonego czasu pod względem sportowym. Ale po prostu lubię Łódź.

- A jak to jest mieszkać i grać w „mieście derbowym”. Pod tym względem Łódź zalicza się do bardzo wąskiego grona w Polsce.

- Z perspektywy sportowej czuć ducha rywalizacji, co jest fajne. Jako piłkarz Widzewa, zostawię na boisku serducho dla klubu i pewnie z szacunku do kibiców nigdy nie przeszedłbym do ŁKS-u, ale nie uważam, że powinno się kogoś postrzegać przez perspektywę tego, której drużynie kibicuje. Ja i większość zawodników wolę, gdy przyśpiewki są skupione na wspieraniu swojego klubu.

- Przychodziłeś do klubu z wielką tradycją. Jednak wiadomo, że Widzew miał w ostatnich latach pewne problemy. Sezon przed twoim przyjściem również był słodko-gorzki. Więc jakie były twoje odczucia gdy dowiedziałeś się, że klub chce cię sprowadzić?

- Miałem za sobą ciężki sezon w Opolu, gdzie nie zagrałem zbyt wielu minut, ale kończył mi się kontrakt. Liczyłem, że mogą się odezwać przedstawiciele klubów z Ekstraklasy. Pewnego dnia zadzwonił do mnie menadżer i powiedział, że Widzew jest mną zainteresowany. Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Jak się dowiedziałem, że ktoś jeszcze jest zainteresowany to nawet nie chciałem o tym słyszeć. Na dniach spotkałem się z trenerem. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie stadion. Wydawało mi się niesamowite to, że niedługo mogę tutaj grać, strzelać bramki i asystować.

- Stadion, a raczej atmosfera na nim jest wyjątkowa. Co czuje tak młody piłkarz, który wychodzi na boisko przy takich reakcjach? I jakbyś porównał mecze w Sercu Łodzi do innych stadionów?

- Stadion Widzewa jest wyjątkowy. Nawet podczas meczu z Ruchem na Stadionie Śląskim gdzie było ok. 50 tys. kibiców, to moja dziewczyna, która była na trybunach powiedziała, że atmosfera w Sercu Łodzi jest lepsza. Prawdopodobnie przez akustykę i bliskość trybun do boiska. Chociaż tamten mecz z Ruchem też był wyjątkowy, bo nie każdy ma okazję zagrać przy takiej liczbie kibiców. Ale stadion w Łodzi jest bardzo piłkarski, kibice śpiewają przez cały mecz co dla mnie było na początku szokiem. Widzew to wyjątkowy klub nawet na skalę europejską. Stadion jest pełny niemal co każdy mecz. Jadąc na mniejszy obiekt można poczuć się bardziej pewnym siebie, ponieważ wiesz, że doświadczyłeś czegoś większego.

- Twoje ostatnie sezony są dowodem na to, że kariera piłkarza jest bardzo przewrotna. Jeszcze w ostatnim sezonie spekulowano, że raczej będziesz drugim wyborem jeśli chodzi o młodzieżowca, a wywalczyłeś miejsce w składzie stając się małą sensacją sezonu. Byłeś zdziwiony obrotem spraw czy miałeś może zupełnie inne spojrzenie na to co się działo?

- Miałem plan na sezon. Wiedziałem, że niezależnie od tego co się będzie działo, będę ciężko pracował. Wiedziałem, że mam jeszcze mnóstwo rzeczy do poprawy, ale starałem się pamiętać o pozytywnych rzeczach i zadaniach, które wykonałem w trakcie meczu. Wiedziałem, że konsekwencja, poświęcenie na boisku i poza nim są ważne. Praca i umiejętności się obronią. Nawet jeśli nie przyniosło to skutków w ostatnim półroczu w Opolu to po przejściu do Ekstraklasy już było lepiej. Jakby ktoś obcy zobaczył ile i jak trenowałem w Opolu wiedząc, że podczas meczu wejdę na boisko na 3 minuty albo wcale, to nie byłby zdziwiony, że trafiłem do Widzewa. Od początku sezonu znowu mam kolejne wyzwania przed sobą. Teraz już nie jestem młodzieżowcem, przepis jest nie do obejścia, ale jak trener pokazał możemy grać nawet bez zawodnika w tej roli. Teraz ta walka może być trochę utrudniona, ale to jest naturalne. Czasami dostaje się więcej minut, a czasami mniej. Nawet jeśli wejdę na końcówkę to jestem w stanie wiele dać drużynie, co pokazałem podczas meczu z Cracovią czy z Radomiakiem pod koniec zeszłego sezonu.

- Aktualnie mamy pierwszy sezon, w którym trener Myśliwiec mógł w pełni przepracować z wami okres przygotowawczy. Szukał też wielu nowych rozwiązań, jak chociażby ustawienie ciebie w środku pola. Rozegrałeś tam tylko jeden mecz, dlaczego? Źle się tam czułeś, przeprowadziłeś rozmowę z trenerem czy może akurat wtedy sytuacja wymagała takiego ustawienia?

- Cały okres przygotowawczy i sparingi grałem na pozycji numer „10”. Jestem mega wdzięczny trenerowi za te mecze. Wiem, że elementy operowania piłką w środku pola były u mnie do poprawy. Ten okres był krótki, ale dał mi bardzo dużo. Mieliśmy taki plan, żeby spróbować na tej pozycji, ale trener trochę zmienił postrzeganie Łuka (Jakuba Łukowskiego - red.), przestawił go do środka. Rozmawialiśmy, że w perspektywie kilku miesięcy nie ma sensu pchania mnie na tę pozycję, gdzie do rywalizacji jest Łuko, Kerki i Pawłoś, który wróci po kontuzji. Uważam, że kiedyś mógłbym się przenieść do środka pola, ale jeśli trener mnie potrzebuje na skrzydle to na skrzydle będę grał. Na ten moment czuję się tam najlepiej.

- Jesteś w klubie dłużej niż aktualny trener, więc wiesz co działo się wcześniej. Powiedz, jak z perspektywy piłkarza Daniel Myśliwiec odmienił Widzew?

- Mamy skonkretyzowane zadania co do pozycji. Jeśli dostanę piłkę, to wiem mniej więcej czego ode mnie w tym momencie drużyna się spodziewa. Też wiem czego trener ode mnie wymaga. Od początku starał się wypracować u nas nawyki. Wiadomo, nawyk sprawia, że nie musisz się zastanawiać co masz robić. Jeśli masz zagrać piłkę w konkretne miejsce, to po prostu to robisz. Uważam, że bardzo to pomaga. Zmieniliśmy ustawienie. Mnie trener ustawił szeroko na lewym skrzydle. Nie pracowałem z trenerem Niedźwiedziem aż tak długo, ale są rzeczy, które da się wypunktować. Na pewno jest to zmiana ustawienia, skonkretyzowanie zadań w ofensywie i defensywie, bronimy strefowo, a nie jeden na jeden, zmieniliśmy pressing. Kilka tych rzeczy jest.

- W drużynie jest wiele różnych osób. Jest ekipa młodszych i tych bardziej doświadczonych. Jakie miejsce w drużynie mają tacy piłkarze jak Pawłowski i Gikiewicz i jak wygląda twoja komunikacja z nimi jako młodszego kolegi?

- Starsi zawodnicy są bardzo otwarci. Nie da się usiąść obok Gikiego i nic nie słyszeć, bo otwieramy drzwi i od razu wiemy, że on już tam jest. Ale komunikacja ze wszystkimi zawodnikami zawsze była dobra. Od początku otrzymywałem wiele pomocy od starszych i młodszych zawodników. Pawłowski, Gikiewicz czy Hanousek są takimi osobami, że pomagają jeśli tylko mogą. U nas nie ma zawodników, którzy są starzy mentalnie. Grając w 1. Lidze poznałem takich zawodników, którzy byli u schyłku kariery i nie byli głodni rozwoju, a wchodząc do Widzewa czułem, że wszyscy chcą się ciągle poprawiać. To czuć i to zaciera różnicę wieku. Nie ważne czy masz 17 lat czy ponad 30, jeśli chcesz wygrywać to się dogadasz.

- Czy doświadczenie na najwyższym światowym poziomie takich piłkarzy jak Gikiewicz pomaga innym zawodnikom?

- Giki często powtarza „w Niemczech to…”, tylko to jest poparte doświadczeniem i karierą. Ma wielką chęć dzielenia się tym wszystkim. Aż chce się tego słuchać. Giki wprowadził dużo rzeczy, które pomagają drużynie. Wspiera młodych zawodników. Wiadomo, jeśli chcesz to i tak się dowiesz, ale u niego nie musisz nawet chcieć, żeby się dowiedzieć. Jest bardzo kolorową postacią. Ja byłem bardzo pozytywnie zaskoczony i uważam, że to super facet. Tak jak powiedziałem, jeśli ktoś dużo opowiada, ale ma to poparte doświadczeniem to aż chce się słuchać.

Widzew Łódź – Wisła Płock. Kibice zobaczyli debiutantów i byłego piłkarza

Radio ESKA: Smolasty usunie tatuaże z ciała?! Wskazał te, które wyglądają bardzo źle

Jesteś fanem łódzkiej piłki? Sprawdź, jak dobrze znasz sportową historię miasta [QUIZ]

Pytanie 1 z 8
Który z trenerów zdobył pierwsze Mistrzostwo Polski z Widzewem?